Polski rząd może mieć czas tylko do szczytu NATO w Warszawie. Jeżeli do lipca nie upora się z patem wokół Trybunału Konstytucyjnego, Barack Obama może wtedy publicznie skrytykować Polskę w Warszawie – sugeruje prestiżowy "The Financial Times". "Die Welt" rozmawia z kolei z Agnieszką Holland. Reżyser uważa, że w Europie, w tym w Polsce, zaczyna panować atmosfera "wielkiej nudy", jak przed I wojną światową. Nudzą się przede wszystkim młodzi i chcą "coś" zrobić. Tymczasem o podziały w społeczeństwie ma dbać Jarosław Kaczyński.
"Punktem startowym" dla znalezienia kompromisu ws. funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego w Polsce będzie opublikowanie jego wyroku w dzienniku ustaw – podkreśla "Politico", cytując wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Franza Timmermansa, który we wtorek przebywał w Polsce.
Czas do szczytu NATO?
Portal komentuje spotkania, jakie odbył on nad Wisłą z przedstawicielami polskiego rządu, przypomina, że Timmermans przedstawi KE raport w sprawie sytuacji w Polsce i stwierdza, że unijny urzędnik "sugeruje możliwość postępu" na linii rząd-trybunał, który dokona się "bez kolejnych unijnych działań" względem Polski.
W Warszawie pojawił się też z dwudniową wizytą przewodniczący Rady Europy Thorbjoerna Jaglanda. Ostrzegł on, że "dopóki kryzys trwa, Polska ryzykuje pozwem przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka" – zaznacza "Politico". Portal dodaje na koniec, że w ub. tygodniu do kompromisu wezwał nawet sam Jarosław Kaczyński, ale gdy pojawił się na spotkaniu z szefami innych parlamentarnych ugrupowań, okazało się, że kompromis to w jego przypadku "utrzymanie tego samego stanowiska ws. TK".
"Financial Times" zwraca z kolei uwagę na wysoką renomę, jaką w UE ma Frans Timmermans, pisząc, że "Unia wysłała swojego głównego rozjemcę" w sporach politycznych do Warszawy, by tam zakończył kryzys konstytucyjny. Brytyjski dziennik wskazuje jednak, że "do tej pory rząd Prawa i Sprawiedliwości nie reagował na presję Zachodu" ws. zmian, jakich dokonuje w Polsce, a co za tym idzie – pod adresem Warszawy pojawia się coraz więcej krytycznych głosów.
"Waszyngton też zaczął wywierać większą presję na Warszawę w prywatnych rozmowach polityków i liderzy PiS zostali ostrzeżeni, że jeżeli pat (ws TK – red.) nie minie do czasu szczytu NATO w polskiej stolicy na początku lipca, to prezydent Barack Obama być może w jego trakcie powie o nim publicznie".
"Żyd i nie-żyd" to antysemityzm
"Nowy rząd ma ambicje do kształtowania dusz Polaków, chce w nich zbudować przeświadczenie o wyższości ich narodu nad innymi" – przestrzega w rozmowie z niemieckim "Die Welt" Agnieszka Holland. Polska reżyser mówi, że jeszcze bardziej w Polsce, w której PiS "próbuje zniszczyć (konstytucyjny) podział władzy i zmienić liberalną demokrację" w coś innego, "martwi ją narastający nacjonalizm i antysemityzm".
Agnieszka Holland zwraca uwagę na dyskusję, jaka odbyła się w jednym z programów w TVP w ostatnich tygodniach, przed zaprezentowaniem filmu "Ida" – nagrodzonego m.in. Oscarem dzieła Pawła Pawlikowskiego. Holland zwróciła uwagę na to, że w studiu siedziało trzech mężczyzn rozmawiających o filmie i wszyscy go krytykowali. Jeden z nich stwierdził z kolei, że "Ida została nakręcona z perspektywy żydowskiej", a sam reżyser "ma żydowskich przodków". "Moment, w którym dzieli się twórców filmu na żydów i nie-żydów w perspektywie, w której tylko jeden z nich może mówić prawdę, a inny tworzyć antypolskie dzieła, to przykład antysemityzmu" – mówi polska reżyser.
"Coś się stanie"
Równocześnie Holland przyznaje, że "Polsce nie udało się pokazać światu swojego cierpienia i heroizmu, i to boli", dlatego nie ma nic przeciwko temu, by - tak jak chce tego minister kultury Piotr Gliński - powstał polski film "na miarę Hollywood" pokazujący nasze narodowe bohaterstwo. Nie chce jednak, by była to zwykła "propaganda", bo nikogo nie obowiązuje jedyna wizja świata i pomysł "trzeba zrealizować tak, by zainteresować nim świat".
Agnieszka Holland mówi też, że tym, co staje się właściwe dla Polski i Europy jako całości, to wzrastający "nacjonalizm", zwłaszcza w młodym pokoleniu, dla którego "jest on czynnikiem łączącym". "Przede wszystkim młodzi ludzie się nudzą, a chcą coś zrobić. Wojny znają tylko z gier wideo. Zaczyna dominować nastrój jak przed I wojną światową: wielka nuda. Coś się stanie" - mówi zaniepokojona Holland.
Reżyser uważa, że w Polska pod rządami PiS-u "dryfuje na wschód, w stronę Putina, rozluźniając więzy z Zachodem", a społeczeństwo jest tak podzielone, że w tej chwili panuje w nim "zimna wojna domowa; konflikt przetacza się przez rodziny".
Jej zdaniem to wynik dwóch kwestii – tego, że poprzedni, "arogancki" rząd nie starał się o budowanie wspólnoty w narodzie i tego, że z drugiej strony Jarosław Kaczyński od dekady jest "siewcą nienawiści" i zależy mu jedynie na "podziałach".
Autor: adso/ja / Źródło: "Politico", "Financial Times", "Die Welt"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24