Zabójstwa, wypadki i zapomniany klucz od kajdanek. Minister apeluje: Rosjanie, świętujcie ostrożnie

Rosjanie hucznie świętują podczas długich zimowych ferii Shutterstock

Szef rosyjskiego ministerstwa ds. nadzwyczajnych Władimir Puczkow wezwał podwładnych, by "nie tracili czujności" w przededniu prawosławnych świąt Bożego Narodzenia. Do Rosjan zaś apelował, by nie zapominali o ostrożności w trakcie długiego świętowania. W Federacji Rosyjskiej ustawowo zimowa przerwa świąteczna trwa od 1 do 7 stycznia. W tym czasie dochodzi do większej liczby wypadków, pożarów i zabójstw.

- Rosjanie bardzo hucznie i wesoło przywitali Nowy Rok, jednak wszystkim osobom, które potrzebowały pomocy, została ona udzielona - powiedział Władimir Puczkow po dokonaniu kontroli gotowości służb ratunkowych, czyli straży pożarnej i oddziałów ratowniczych Ministerstwa ds. Nadzwyczajnych. - Nie można tracić czujności i się odprężać. Zaplanujcie dodatkowe środki w przededniu Bożego Narodzenia [chrześcijanie obrządków wschodnich obchodzą je 7 stycznia, zgodnie z kalendarzem juliańskim - red.], z uwzględnieniem pogody, która będzie wymagała dodatkowych wysiłków i działań wszystkich służb operacyjnych - podkreślił minister.

Szczególna kontrola

Jak podają rosyjskie media, minister zażądał "objęcia szczególną kontrolą miejsc, w których mogą masowo gromadzić się ludzie, oraz tras federalnych, na których utworzyły się zatory z powodu złej pogody".

- Wszystkie trasy powinny być monitorowane przez służby drogowe i pododdziałami MCzS FR, zdolnymi do operacyjnego reagowania na różne zagrożenia i pomagać osobom, które ucierpiały w wyniku wypadków - powiedział Puczkow. Swoją odezwę do strażaków zakończył słowami: - Mam nadzieję, że zimowe ferie zostaną zakończone pozytywnie.

10 dni wolnego

Rosjanie zgodnie z kodeksem pracy mają dni wolne od pracy od 1 do 7 stycznia, co oznacza, że przy korzystnym układzie kalendarza udaje im się świętować przez ok. 10 dni.

Jak podkreślają jednak służby ratunkowe, w tym okresie dochodzi do zwiększonej liczby pożarów, wypadków drogowych, a także zabójstw i samobójstw. Ma to związek z nadmiernym spożyciem alkoholu, które w okresie świątecznym wzrasta co najmniej trzykrotnie.

Śmierć po alkoholu

I oto np. 1 stycznia mieszkaniec Moskwy wypił w samotności osiem butelek wódki i zmarł na oddziale reanimacyjnym w wyniku silnego zatrucia. "Okazało się jednak" - podaje portal lenta.ru - "że przyczyną zgonu była nie tyle ilość wypitego alkoholu, co jego jakość - alkohol był podrobiony. Zresztą, osiem butelek wódki również mogło być dawką śmiertelną".

We wsi Miasskoje pod Czelabińskiem doszło z kolei w noc sylwestrową do strzelaniny, w której zginęły cztery osoby. Gospodarz domu twierdzi, że zastrzelił nieproszonych, jego zdaniem, gości, którzy przybyli do niego z pobliskiej miejscowości i zaczęli bić jego i jego krewnych, grozili mu też śmiercią. Policja prowadząca śledztwo w tej sprawie uważa jednak, że do tragedii doszło podczas wspólnej konsumpcji licznych ilości alkoholu.

Kajdanki i brawurowy rajd

Z kolei 32-letnia mieszkanka Moskwy musiała spędzić pierwszy dzień nowego roku przykuta kajdankami do własnego łóżka. Partner kobiety podczas miłosnych igraszek skorzystał z erotycznego gadżetu, po czym zapadł w głęboki sen. Po przebudzeniu nie pamiętał, gdzie położył klucz do kajdanek. Na dodatek uciekł z mieszkania kobiety, obawiając się spotkania z jej krewnymi, którzy mieli wpaść na świąteczną kolację. Wezwani na miejsce ratownicy MCzS rozkuli kobietę, której noga "do tego czasu spuchła i posiniała" - jak opowiadał w lokalnej telewizji brat zakutej.

Do niebezpiecznego incydentu doszło z kolei na stołecznym lotnisku Szeremietiewo. Pijany pasażer, którego 1 stycznia nie wpuszczono na pokład samolotu z powodu nadmiernego spożycia alkoholu, ukradł minibusa, którym do samolotów odwozi się pasażerów klasy biznes, krążył nim po strefie parkingowej dla samolotów, po czym rozbił barierkę i wyjechał z terenu lotniska.

Został zatrzymany dopiero po kilku kilometrach szaleńczego rajdu. Policjanci najpierw dostarczyli go na komisariat, a potem "wysłali" samolotem do Rostowa nad Donem. Będzie musiał zapłacić grzywnę i pokryć koszty naprawy efektów swojego szaleństwa.

Autor: asz\mtom / Źródło: lenta.ru, meduza.io, RIA Nowosti

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock