Młody Amerykanin nagrał i opublikował film, w którym opowiada o tym, jak zabił człowieka, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu. Teraz żałuje i przestrzega innych przed podobnym losem. Swoje wyznanie nazwał "spowiedzią".
Był podejrzany w sprawie śmiertelnego potrącenia starszego mężczyzny, ale nigdy nie został formalnie oskarżony. Wyznał, że "wpływowi prawnicy" zapewnili go, że najprawdopodobniej uniknie odpowiedzialności.
Ujawniając swoją twarz i podając nazwisko jest świadomy, że daje prokuraturze wszystkie dowody swojej winy i jest gotowy ponieść konsekwencje.
Amerykanin film nagrał, a opublikował go portal społecznościowy "Because I said I would", na którym użytkownicy publicznie składają swoje obietnice.
Wideo zaczyna się od ukazania mężczyzny siedzącego na krześle, z zapikslowaną twarzą, który mówi sztucznie zniekształconym głosem. Wyznaje, jak zmagał się z depresją i starał się umilić swój czas z przyjaciółmi we Francji "chodząc od baru do baru". - Zabiłem człowieka - mówi.
"Zabiłem człowieka"
Gdy twarz Amerykanina staje się wyraźna, wypowiada on swoje imię - Matthew Cordle - i przyznaje do winy.
21 czerwca, po imprezie ze znajomymi, Cordle wsiadł pijany do samochodu. Mężczyzna jechał złą stroną autostrady. Uderzył w inny samochód, zabił człowieka.
Ofiarą był 61-letni Vincent Canzani, weteran marynarki wojennej. W latach 1980-1986 służył jako technik rakietowy łodzi podwodnej. Po odejściu ze służby rozwijał swoją pasję, jaką była fotografia. Miał dwie córki i trójkę wnucząt.
To może przydarzyć się każdemu
Amerykanin podkreśla w nagraniu, że jest tylko jeden cel stworzenia tego filmu. - Błagam, nigdy nie prowadźcie po alkoholu - apeluje Cordle i dodaje, by nie stosować daremnych wymówek.
- Nie mówcie, że to tylko kilka kilometrów, że wypiliście tylko kilka piw, że robiliście to wiele razy i nigdy nic wam się nie przydarzyło. To przydarzało się mnie. Te wszystkie wymówi mają tylko sprawić, że poczujecie się lepiej, gdy podejmiecie decyzję, o której wiecie, że jest zła - podkreśla.
Żona ofiary popiera apel
Żona Vincenta Canzaniego, Cheryl Ocott, powiedziała w rozmowie z portalem Mail Online, że popiera inicjatywę Matthew Cordle i modli się za niego. - Matthew wziął pełną odpowiedzialność za swoje czyny. Jest uczciwym człowiekiem, który mówi prawdę. To niefortunny zbieg okoliczności, że to wszystko potoczyło się w taki sposób - stwierdziła wdowa.
Autor: zś//gak / Źródło: www.becauseisaidiwould.com/saveyourvictim/x-news, Daily Mail