Szesnaście osób nie żyje - to bilans masakry w Winnenden pod Stuttgartem. 17-letni Tim Kretschmer zastrzelił piętnaście osób, a następnie popełnił samobójstwo. Kanclerz Niemiec Angela Merkel przekazała wyrazy współczucia rodzinom ofiar. - Niemcy są wstrząśnięci. Modlimy się za ofiary i rodziny ofiar - mówiła podczas krótkiej konferencji prasowej.
- Mój syn był wtedy w szkole, ale strzałów nie słyszał. Mówił tylko, że zostali ewakuowani z budynku. Miasto jest zablokowane, dzieci wydawane tylko rodzicom - mówi TVN24 Marek Sycha, ojciec jednego z uczniów. Zabójca działał sam. Ubrany w czarny kombinezon młody mężczyzna wdarł się rano do miejscowej szkoły średniej i otworzył ogień. - Strzelał na oślep - mówił niemieckiej telewizji rzecznik miejscowej policji. Pierwsze informacje mówiły o dwóch ofiarach i kilku rannych, ale policja od razu zaznaczyła, że liczba ofiar może wzrosnąć.
Ostatnie doniesienia mówiły, że liczba ofiar wzrosła do 16 - informowano, że jedna z rannych osób zmarła w szpitalu. Jednak rzeczniczka prokuratury w Stuttgarcie zdementowała tę informację. Doniesienia te były wynikiem nieporozumienia - poinformowała.
W mgnieniu oka
Wszystko rozegrało się w mgnieniu oka. Sprawca wtargnął najprawdopodobniej do trzech sal. Z rąk młodego Niemca w szkole zginęło 12 osób - dziewięcioro dzieci, w tym osiem dziewczynek i jeden chłopiec. Wszyscy byli w wieku 14 i 15 lat. Podczas strzelaniny zginęły też trzy nauczycieli.
Około 9.33 sygnał alarmowy dotarł do policji. Funkcjonariusze natychmiast wyruszyli na miejsce. Kiedy dotarli do szkoły, zamachowca już zdążył uciec. Sprawca skierował się do centrum miasta. Podczas ucieczki zastrzelił kolejną osobę - pracownika pobliskiego szpitala psychiatrycznego.
Napastnik uprowadził samochód wraz z zakładnikiem, którego po pewnym czasie zwolnił.
Zabójca to uczeń szkoły
Za napastnikiem ruszyła policyjna obława, w której uczestniczyło blisko 1000 policjantów. Policja nakazała mieszkańcom Winnenden zostać w domach i nie wychodzić na ulice, nad którymi krążyły policyjne śmigłowce.
Kretschmera udało się schwytać w miasteczku Wendlingen oddalonego o ok. 40 km od Winneden. Tutaj też zginął. Nie do końca jasne było jednak w jaki sposób - czy od kul policjantów, czy z własnej broni. Ostatecznie policjanci, którzy brali udział w wymianie ognia zeznali, że po tym jak został postrzelonych przez nich w nogę, chłopak popełnił samobójstwo. Zanim jednak to się stało, zabił dwóch przechodniów. Dwóch funkcjonariuszy zostało rannych podczas tej strzelaniny. Ich stan jest ciężki.
Nie zwracał na siebie uwagi
Minister oświaty Badenii-Wirtembergii Helmut Rau oświadczył na konferencji prasowej, że Tim Kretschmer ukończył Albertville-Realschule w 2007 roku. Dyrektorka szkoły przekonywała z kolei, że nie był on uczniem ekstrawaganckim i nie zwracał na siebie uwagi. - Najwyraźniej miał podwójną tożsamość - powiedział Rau.
Jak informuje na swojej stronie internetowej gazeta "Bild", jego rodzice zgromadzili w domu 18 sztuk broni. Napastnik strzelał do uczniów z jednej z nich - z pistoletu Beretta.
Niemcy wstrząśnieci
O tym jak cała sprawa zszokowała cały kraj mówiła niemiecka Kanclerz Angela Merkel.- Wszyscy obywatele Niemiec są wstrząśnięci i zbulwersowani tym co wydarzyło się w Badenii. Trudno znaleźć słowa do opisania tego co się stało - mówiła wyraźnie poruszona szefowa niemieckiego rządu.
Kanclerz Merkel przekazała rodzinom ofiar wyrazy współczucia. - W tym ciężkich godzinach łączymy się z nimi - powiedziała.
Masakra w Erfurcie
Największa podobna masakra w ostatnich latach zdarzyła się w Niemczech w 2002 roku w gimnazjum Erfurcie. Zginęło wtedy co najmniej 18 osób, gdy 19-latek otworzył ogień na terenie szkoły im. Gutenberga. Wśród ofiar było 14 nauczycieli, dwoje uczniów, policjant i sam napastnik, który popełnił samobójstwo.
W 2006 r. podobny przypadek zdarzył się w szkole w Emsdetten. Jednak tym razem nikt nie zginął, chociaż jedenaście osób zostało rannych, zanim napastnik popełnił samobójstwo.
Źródło: tvn24.pl, PAP, Reuters, CNN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: ENEX, fot, PAP/EPA