Dyskusja o prostytutkach i striptizerkach zdominowała w czwartek imprezę pod hasłem "Zabierz dziecko do pracy" w amerykańskim Departamencie Stanu. Wszystko przez niecierpliwych dziennikarzy, którzy mimo obecności dzieci, domagali się odpowiedzi ws. afery w Secret Service.
W czwartek rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland spotkała się na konferencji z dziennikarzami. Tym razem na sali znalazły się też dzieci. Briefing miał być krótki i dotyczyć kilku ogólnych spraw.
Ale dziennikarze zarzucili Nuland pytaniami o aferę w Secret Service, którego agenci mieli korzystać z usług prostytutek i striptizerek w Kolumbii i Salwadorze. Rzeczniczka żartobliwie odpowiedziała: "Ale mamy temat na dzień w pracy z dzieckiem".
Choć odpowiedział jej śmiech z sali, reporterzy nie dali się powstrzymać.
Dzieci słuchały. Ale bez pytań
Nuland tłumaczyła, że afera jest badana. Na razie Departament sprawdza jednego pracownika ambasady, który miał zachowywać się nieprzyzwoicie w Brazylii oraz innych, którzy korzystali z seksualnych usług w Kolumbii. Nulan dodała, że administracja przyjrzy się też doniesieniom o podobnych praktykach w Salwadorze.
W czasie dyskusji jeden z urzędników usiłował zasłonić swojej córce uszy, ale w efekcie większość dzieci wysłuchała całej konferencji. Żadne nie zadało jednak pytania.
Źródło: Reuters