Co najmniej trzy osoby zginęły, a 30 zostało rannych w wyniku eksplozji w tłumie, który opłakiwał na pogrzebie ofiarę wczorajszego ostrzału izraelskich śmigłowców. Żałobnicy żegnali w Gazie terrorystę z Fatahu.
Świadkowie relacjonują, że wybuch nastąpił w momencie, gdy pogrzeb przerodził się w demonstrację przeciwko Izraelowi, którego lotnictwo zabiło terrorystę we wczorajszym nalocie. Według relacji wybuch nastąpił przypadkowo - mężczyzna ubrany w pas z ładunkami wybuchowymi pokazywał go tłumowi z samochodu, a gdy z niego zeskoczył - nastąpił wybuch.
Hamas, który niepodzielnie sprawuje władzę w Strefie Gazy, sytuację opisuje jednak inaczej - ktoś z tłumu miał rzucić bombą, która odbiła się od ściany i wybuchnąć pośród ludzi.
Z kolei Fatah, który w Gazie jest politycznie i prawnie prześladowany przez zwalczający go Hamas, o śmierć członków procesji oskarżył właśnie swoich konkurentów z Hamasu.
- To jest kontynuacja zbrodni Hamasu, które trwają odkąd przejął on władzę nad Strefą Gazy w czerwcu - napisano w oświadczeniu Fatahu
Także w piątek trzech nastoletnich Palestyńczyków zostało rannych w Gazie w strzelaninie przy granicy z Izraelem - w tym jeden poważnie. Palestyńczycy oskarżyli o incydent izraelską armię - ta jednak wypiera się jakiejkolwiek roli.
Źródło: haaretz.com
Źródło zdjęcia głównego: TVN24