Ponad 20 lat po zamachu na samolot Pan Am nad Lockerbie, w którym zginęło 270 osób, szkocka policja podejmuje "nowe czynności śledcze" w tej sprawie. Ich celem jest ustalenie, czy w zorganizowaniu zamachu - za który skazano tylko jedną osobę - uczestniczyło więcej ludzi.
Prokuratura podkreśliła w niedzielę, że działania śledcze nie dotyczą Abdelbaseta al-Megrahiego. Libijczyka w 2001 roku skazano za zamach skazanego na dożywocie. Latem 2009 roku zwolniono go jednak ze szkockiego więzienia ze względów humanitarnych (terminalne stadium raka) i odesłano do Libii.
Na lotnisku urządzono mu wtedy niemal królewskie powitanie. W samolocie uwolnionemu zamachowcowi towarzyszył zaś syn Kadafiego, który po wylądowaniu uniósł rękę Megrahiego w geście zwycięstwa.
Kto stoi za zamachem?
Teraz prokuratorzy mówią o "nowych wątkach śledztwa", w tym o weryfikacji wyników ekspertyz sądowych. O planach e-mailem poinformowano osoby, których bliscy zginęli w zamachu. Rodziny wznowienie czynności śledczych przyjęły z zadowoleniem, choć wciąż domagają się "pełnego, niezależnego, publicznego śledztwa".
Sprawa Megrahiego, który zrezygnował ze składania apelacji, choć zawsze twierdził, że jest niewinny, nie zostanie więc wznowiona. Niewyjaśniona pozostaje kwestia, kto zlecił ów zamach, w którym 21 grudnia 1988 roku zginęło 270 ludzi. Wciąż krążą spekulacje, że Megrahi musiał mieć wspólników.
Źródło: PAP