Z ukrytą kamerą w Korei Północnej


Narażając życie swoje i swoich rodzin, grupa "obywatelskich dziennikarzy" nagrywa ukrytymi kamerami życie na północnokoreańskiej prowincji. Jeden z nich, udzielił w Chinach wywiadu japońskiej agencji prasowej, w którym opisuje wzrastające niezadowolenie wśród poddanych reżimu Kim Dzong Ila. Mówi też o ciężkim życiu zwykłych obywateli Korei Północnej.

Filmy kręcone ukrytymi kamerami na prowincji w Korei Północnej, są szmuglowane przez granicę z Chinami i w ten sposób trafiają do światowych mediów. Zajmują się tym między innymi kierowcy ciężarówek, obsługujących wymianę handlową między dwoma krajami.

Nieposłuszni obywatele

Jeden z filmów, pokazywany na stronie brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph", ukazuje między innymi 23 letnią dziewczynę, zbierającą trawę. Pomimo deklarowanego młodego wieku, na filmie wygląda na o wiele starszą. Jak wyjaśnia dziewczyna, trawę zbiera dla swoich zwierząt. Gdy osoba nagrywająca pyta co ona sam je, dziewczyna zawiesza głos i po chwili odpowiada "Nic...". Pytana o rodzinę wyjaśnia, że jej rodzice umarli i jest sama.

Kierowca, który dostarczył film japońskiej agencji prasowej, twierdzi, iż życie w Korei Północnej jest tak trudne, że obywatele coraz częściej okazują nieposłuszeństwo wobec władzy. - Ludzie coraz mniej boją się państwa i coraz mniej je respektują. W Korei Północnej zachodzą olbrzymie zmiany - twierdzi Jiro Ishimaru z agencji Asiapress, który zajmuje się przemycanymi filmami.

Na jedynym z nich widać, jak samotna kobieta ruga policjanta, który domagał się od niej łapówki za pozwolenie na zajęcie miejsca w ciężarówce, wiozącej ludzi do pracy. Krzyczącej i wygrażającej funkcjonariuszowi kobiecie w końcu pomaga dwóch mężczyzn. W obliczu silnego sprzeciwu policjant rezygnuje i wycofuje się. Kobieta odchodząc w kierunku pojazdu krzyczy "ten policjant jest idiotą". "Obywatelski dziennikarz" z którym rozmawiali japońscy dziennikarze, twierdzi, że zaledwie kilka lat temu, takie wydarzenie byłoby nie do pomyślenia.

Podminowani biedacy

"Pan Kim", który przekazał Japończykom film nakręcony w Korei Północnej twierdzi, że obywatele tego zamkniętego państwa są coraz bardziej zdesperowani. Jak twierdzi "obywatelski dziennikarz" w swoim codziennym życiu Koreańczycy muszą się zmagać z "wieloma problemami".

Najgorszym wydarzeniem dla nich była przeprowadzona w 2009 roku reforma monetarna. Bezpośrednio po niej doszło do wydarzeń bez precedensu, w Korei Północnej wybuchły ograniczone protesty. Jak twierdzi "Pan Kim" po reformie gwałtownie wzrosła liczba bezdomnych i samobójców. - Ludzie są bardzo niezadowoleni - twierdzi Koreańczyk. - Gdyby coś takiego wydarzyło się ponownie, ludzie stracą jakiekolwiek zaufanie do państwa. Być może nawet się zbuntują - dodał "Pan Kim".

Kierowca ciężarówki mówi też o pojawieniu się pojedyńczych przypadków kolportowania ulotek krytykujących reżim. - Są też coraz liczniejsze przypadki grafitti z napisami "Otwarcie i reformy" - twierdzi "Pan Kim" w rozmowie z Japończykami.

Źródło: telegraph.co.uk