Wywiad wojskowy Ukrainy: Rosjanie rozstawili wzdłuż granicy z Ukrainą 48 wyrzutni Iskander

Źródło:
PAP

Wiceszef ukraińskiego wywiadu wojskowego przekazał, że Rosjanie rozstawili wzdłuż granicy z Ukrainą 48 wyrzutni pocisków Iskander, a na terytorium kraju przebywa w tej chwili około 470 tysięcy żołnierzy rosyjskiej piechoty. Mimo to wojsko twierdzi, że Rosjanie nie mają wystarczających sił, by zająć cały Donbas.

Siły rosyjskie rozstawiły 48 wyrzutni pocisków Iskander wzdłuż granicy z Ukrainą - poinformował w środę wiceszef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) generał Wadym Skibicki w rozmowie z agencją Interfax-Ukraina. - Było ich 46, a teraz jest 48. Doszły dwie wyrzutnie. Stworzyli dodatkową grupę taktyczną, która jest wykorzystywana właśnie do wystrzeliwania rakiet balistycznych z terytorium Rosji - oznajmił Skibicki.

Rosyjskie rakiety Iskander-M. Zdjęcie ilustracyjne Getty Images

Skibicki: 470 tysięcy Rosjan na Ukrainie

- Jeśli mówimy o tym, co zmieniło się, to jest to wielkość zgrupowania (rosyjskich wojsk) na naszym terytorium. Obecnie komponent lądowy liczy około 470 tysięcy żołnierzy. I to jest tylko komponent lądowy, ponieważ nie uwzględniam lotnictwa oraz marynarki wojennej, które również biorą udział w operacjach, w atakach - podkreślił generał.

Ponadto, jak zauważył, w szeregach wroga pojawił się nowy element, który nie był obecny na początku agresji - zgrupowanie Gwardii Narodowej (Rosgwardii).

- Dziś na tymczasowo okupowanych terytoriach rozmieszczono grupę Rosgwardii. To prawie 33 tysiące żołnierzy. Są to ludzie, którzy zapewniają działania władz okupacyjnych, ochronę obiektów strategicznych i, w razie potrzeby, mogą wykonywać zadania obronne na tymczasowo okupowanych terytoriach - oświadczył Skibicki.

Według niego kolejną zmianą, która nastąpiła w ciągu ostatnich dwóch lat, jest rozmieszczenie przez Rosjan na własnym terytorium tzw. oddziałów "ochrony granicy państwowej".

Zostały one dyslokowane do trzech regionów Rosji bezpośrednio graniczących z Ukrainą: obwodów biełgorodzkiego, kurskiego i briańskiego. Generał podkreślił, że wynika to z obawy Rosjan, że Ukraina "będzie bardziej aktywna, będzie przeprowadzać pewne działania (również) na terytorium Federacji Rosyjskiej".

Rosyjscy żołnierze. Zdjęcie ilustracyjne Min. Obrony Rosji/Telegram

- Zgrupowanie wojsk osłaniających granicę państwową w obwodach biełgorodzkim, kurskim i briańskim zostało wzmocnione w przeddzień "wyborów" prezydenckich (w Rosji red.) - powiadomił Skibicki.

- Być może konieczne jest przeniesienie wojny na terytorium Rosji. Skoncentrowali tam zgrupowanie liczące około 30 tysięcy żołnierzy. Niedawno zostali również wzmocnieni przez jednostki 116. brygady Rosgwardii, która została przesunięta. Trzy bataliony przeniesiono z naszego Mariupola do obwodu biełgorodzkiego. Jak przyznają, (stało się to) w celu zagwarantowania bezpieczeństwa i wyborów wiecznie żywego Putina - powiadomił Skibicki.

Przedstawiciel HUR zauważył również, że ważną zmianą w ciągu ostatnich dwóch lat jest izolacja Floty Czarnomorskiej, ponieważ wszystkie główne okręty wojenne wroga znajdują się obecnie w Noworosyjsku.

- Teraz w pełni zapewniliśmy zdolność do kontrolowania (Morza Czarnego) pod względem siły ognia, (w tym) do uderzenia na Flotę Czarnomorską, jeśli znajdzie się ona w północno-zachodniej części morza. To z kolei dało nam możliwość wznowienia prac nad morskim korytarzem (handlowym) - podsumował generał.

Gen. Budanow: Rosjanie nie mają wystarczających sił, by zająć cały Donbas

Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) gen. Kyryło Budanow w wywiadzie dla  "Wall Street Journal" zaznaczył, że choć Ukraina znajduje się obecnie w trudnej sytuacji, to Rosja również zmaga się z problemami.

Rosyjska armia zawodowa została zniszczona już w pierwszym roku inwazji, zużywa więcej amunicji artyleryjskiej niż jej produkuje, większość czołgów, których używa, to stare modele, zaś ataki rakietowe na ukraińskie miasta zelżały z powodu kurczących się zapasów rakiet - wyliczył szef HUR w wywiadzie dla amerykańskiego dziennika.

Kyryło BudanowKyryło Budanow/Facebook

Budanow ocenił, że wszystko to sprawia, że Rosji nie uda się osiągnąć swojego celu zajęcia całości obwodów donieckiego i ługańskiego w tym roku. - Nie mają do tego sił - podkreślił.

Według cytowanych przez "WSJ" zachodnich oficjeli, optymalnym scenariuszem dla Ukrainy w tym roku jest umiejętna obrona i osłabianie sił wroga przy jednoczesnej odbudowie własnych sił i przygotowywaniu ich do kolejnej ofensywy w przyszłym roku.

Plan dezinformacji i prób zamachów "pod fałszywą flagą"

Gazeta cytuje też analizę brytyjskiego think tanku RUSI, według którego rosyjska armia osiągnie szczyt swojej siły pod koniec 2024 roku, po czym będzie się zmagać z coraz większymi problemami z dostępnością amunicji i wozów opancerzonych.

Szef HUR zaznaczył, że Rosja uruchomiła niedawno plan łączący dezinformację z próbami zamachów "pod fałszywą flagą" na znanych Ukraińców, po to, by wywołać spory w ukraińskim społeczeństwie i podważyć morale żołnierzy.

Według Budanowa, szczyt tej kampanii przypadnie wiosną i będzie połączony z kolejną falą ataków na froncie. Nie chciał jednak komentować, czy jednym z celów miał być były prezydent Petro Poroszenko. Polityk twierdził, że nie mógł udać się na Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa w ubiegłym tygodniu ze względu na planowany na niego zamach.

Budanow ocenił jednak, że częścią rosyjskiej operacji było rozprzestrzenianie w internecie fałszywego wideo imitującego materiał telewizji France24, która "donosiła", że prezydent Francji Emmanuel Macron odwołał wizytę w Kijowie ze względu na obawy o próbę zamachu.

Te same fałszywe teorie w sieci podawał były rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew. - To wszystko elementy tego samego - zaznaczył szef ukraińskiego wywiadu wojskowego.

Autorka/Autor:asty/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Getty Images