Tak zwane Państwo Islamskie (IS) przyznało się we wtorek do przeprowadzenia ataku bombowego po koncercie w Manchesterze. Jednak amerykański wywiad nie zdołał jeszcze potwierdzić, czy IS stało w istocie za zamachem - powiedział dyrektor Wywiadu Narodowego USA Dan Coats.
- IS ogłosiło, że jest odpowiedzialne za atak w Manchesterze, ale oni przyznają się do niemal każdego ataku. Jak dotąd nie potwierdziliśmy związku (między sprawcą zamachu a IS) - wyjaśnił Coats podczas wtorkowego przesłuchania przed senacką komisją sił zbrojnych.
"Bomba na zgromadzeniu krzyżowców"
Tak zwane Państwo Islamskie (IS) przyznało się we wtorek do przeprowadzenia dzień wcześniej w Manchesterze, w północno-zachodniej Anglii, zamachu bombowego. Oświadczenie w tej sprawie opublikowała powiązana z dżihadystami agencja propagandowa Amak. Zamach przeprowadzono za pomocą bomby podłożonej na miejscu koncertu - podano. "Jeden z żołnierzy kalifatu podłożył bombę na zgromadzeniu krzyżowców w mieście Manchester" - napisano w oświadczeniu. Dżihadyści nie uściślili jednak, czy ich bojownik zginął podczas ataku. Grupa twierdzi, że podczas zamachu na koncert w Manchesterze "30 krzyżowców zostało zabitych, a 70 rannych". Są to wyższe dane niż te, które publikują brytyjskie władze.
Atak po koncercie Ariany Grande
Co najmniej 22 osoby, w tym dzieci, zginęły, a 59 zostało rannych, gdy w poniedziałek wieczorem, po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena, doszło do zamachu bombowego - podano oficjalnie. Wybuch jest traktowany przez brytyjską policję jako atak terrorystyczny. Sprawca zginął po zdetonowaniu ładunku.
Autor: rzw / Źródło: PAP