Z kubańskiego więzienia wyszedł Hector Maseda, mąż Laury Pollan przewodzącej grupie Damy w Bieli. Maseda odmawiał wyjścia na wolność domagając się od władz uznania go za osobę całkowicie niewinną. Wobec tego został z niego siłą wyrzucony. Reżim braci Castro wypuścił z więzienia także innego dysydenta, Angela Moyę.
59-letni Hector Maseda - dziennikarz i inżynier-elektronik - został skazany w roku 2003 na 20 lat więzienia. Uwolniono go w sobotę po południu - powiedział Elizardo Sanchez, kierujący kubańską Komisją ds. Praw Człowieka (Komisja, mimo że nielegalna, jest tolerowana przez władze).
Dodał, że wypuszczenie z więzienia Masedy zaanonsował w piątek Kościół katolicki, który odgrywa ważną rolę w uwalnianiu więźniów politycznych na Kubie.
Niespełnione postulaty
W lipcu roku 2010 roku prezydent Kuby Raul Castro zawarł porozumienie z Kościołem katolickim zgadzając się zwolnić 52 więźniów politycznych. Władze postawiły jednak warunek: mają opuszczać kraj i udawać się na emigrację do Hiszpanii.
Żona Masedy Laura Pollan, przewodząca grupie Dam w Bieli - kobiet, które od lat demonstrują solidarność z uwięzionymi opozycjonistami kubańskimi - oświadczyła, że jej mąż nie chce warunkowego wyjścia na wolność. Maseda odmawiał, domagając się od władz uznania go za osobę całkowicie niewinną. Oczekiwał też, że władze uwolnią chorych więźniów.
- Ostatecznie jednak tych żądań nie dało się wyegzekwować - powiedział Sanchez.
Wypchnięci siłą
Także Moyę zwolniono wbrew jego woli. Decyzja o wypuszczeniu go na wolność została ogłoszona już ponad tydzień temu, ale nie chciał on opuścić więzienia argumentując, że najpierw powinni zostać uwolnieni chorzy więźniowie polityczni.
W końcu Maseda, a nieco później Moya, zostali siłą usunięci z budynku więzienia. Strażnicy oświadczyli im, że nie mogą tam pozostać, nawet jeśli tego chcą.
Maseda i Moya byli jednymi z 75 opozycjonistów aresztowanych w 2003 r. na fali represji.
Źródło: PAP