Lekarze mówili jej, że nigdy nie będzie mieć dzieci z powodu chemioterapii, którą przeszła w przeszłości. Mimo tego Liz Joice zaszła w ciążę, ale wtedy stało się najgorsze - nawrót choroby. Amerykanka stanęła przed dylematem: walczyć o dziecko czy o swoje zdrowie. Materiał "Polski i Świata".
Liz Joice w przeszłości wygrała z nowotworem - mięsakiem. Z powodu długotrwałej chemioterapii lekarze nie pozostawiali złudzeń - kobieta nigdy nie będzie mieć dzieci. I wtedy udało się - Joice zaszła w ciążę.
- Nie jestem typem osoby, która opowiada o cudach, ale sprowadzenie dziecka na świat zawsze jest cudem. To było dla mnie bardzo ważne, ale nie tak ważne jak dla Liz - powiedział Max Joice, mąż Liz.
Nowotwór wraca
Radość nie trwała jednak długo. Miesiąc później okazało się, że choroba wróciła. Chirurdzy usunęli guza z jej pleców, ale podejrzewali przerzuty na inne narządy. Upewnić się mogli tylko po badaniu tomograficznym całego ciała. Badanie jednak uszkodziłoby płód.
- Czuliśmy, że jeżeli zakończymy ciążę i zrobimy to skanowanie, a badanie nie wykaże przerzutów, to wtedy stracimy swoją jedyną szansę na dziecko, że zapłacimy za wysoką cenę - mówi mąż Liz.
Złe wieści
W trzecim trymestrze ciąży lekarze nie mieli już wątpliwości - nowotwór się rozprzestrzeniał. Przerzuty pojawiły się w płucach, przez co Liz coraz częściej miała problemy z oddychaniem. Wtedy lekarze zadecydowali o cesarskim cięciu.
Po porodzie lekarze wykryli guzy w podbrzuszu, miednicy i w sercu. Liz żyła już tylko 6 tygodni.
Autor: pk\mtom / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: CNN