Zwycięstwem chadeckiej CDU, prowadzonej przez premiera tego wschodnioniemieckiego landu Reinera Haseloffa, zakończyły się wybory do parlamentu Saksonii-Anhalt. Niemieckie media i komentatorzy są zaskoczeni rozmiarem zwycięstwa partii nad skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec (AfD).
Według wstępnych szacunków CDU zdobyła w niedzielę około 36 procent głosów i tym samym znacznie poprawiła wynik w porównaniu z 2016 rokiem, gdy miała 29,8 procent głosów. Drugą siłą polityczną w Saksonii-Anhalt utrzyma AfD, która uzyskała około 22,5 procent poparcia.
"Sukces miejskiej klasy średniej"
Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" w komentarzu zatytułowanym "Triumf Haseloffa" pisze: "Nie, ten koszmar się nie spełnił. To nie AfD okazała się najsilniejszą siłą w wyborach landowych w Saksonii-Anhalt, lecz ponownie CDU i to z wynikiem, który można określić jedynie jako sensacyjny. (...) Szalę na korzyść CDU przechyliła nie partia, lecz jedna osoba: Reiner Haseloff".
"Handelsblatt" również podkreśla rolę chadeckiego premiera landu: "CDU wychodzi zwycięsko z wyborów w Saksonii-Anhalt. Premierowi kraju związkowego należą się za to podziękowania ze strony kierownictwa CDU, a szczególnie podziękowania ze strony kandydata CDU/CSU na kanclerza Armina Lascheta".
Zdaniem gazety "gdyby Haseloffowi nie udało się osiągnąć tego wyniku, kandydatura Lascheta na kanclerza byłaby chwiejna". "Jego stały rywal Markus Soeder (lider CSU) miałby dobry pretekst, aby ponownie poruszyć kwestię władzy. Ambitny Bawarczyk mógłby się wykazać, wskazując na zagrożenie z prawej strony i utrudniać życie Laschetowi. Spór z prawym skrzydłem partii mocno nadwyrężyłby kampanię wyborczą Lascheta" - wskazuje "Handelsblatt".
"Sueddeutsche Zeitung" zwraca uwagę, że "AfD bardzo na to liczyła i znów się zawiodła (...): podobnie jak ostatnio w Brandenburgii i Saksonii, także w Saksonii-Anhalt AfD nie udało się zostać najsilniejszą partią, a tym samym w przyszłości także najsilniejszym klubem parlamentarnym w magdeburskim parlamencie krajowym. Dla wszystkich innych stron jest to powód do odetchnięcia z ulgą. AfD nadal będzie nazywać swój udział w podziale głosów czymś szczególnym. Westchnienie ulgi ma odpowiednio gorzki posmak".
"Die Welt" zauważa w kontekście wyników niedzielnych wyborów w Saksonii-Anhalt: "(...) Zieloni budzą się (...) zdumieni, że istnieją wyborcy, którzy nie chcą podążać za ich klimatyczną apokalipsą, ani za ich fantazjami dotyczącymi zdrowej żywności, podróży (kontrowersji dotyczących lotów na trasach krajowych - red.), migracji czy podatków. Skromny wynik w tych wyborach uświadamia, jak bardzo ich sukces jest sukcesem miejskiej klasy średniej i jak mało Zieloni dotarli do szerokich obszarów wiejskich".
Portal tygodnika "Der Spiegel" pisze, że "dla wszystkich, którzy wciąż mają nadzieję na centrolewicowy sojusz w rządzie federalnym, dzisiejszy wieczór przynosi złe wieści. W Saksonii-Anhalt Zieloni najwyraźniej nie korzystają z dobrych wyników w całym kraju, SPD nadal się kurczy, a Lewica - niegdyś partia ludowa na wschodzie - gwałtownie spada".
Dla Zielonych i SPD oznacza to, że "nie ma pewności, czy będą mogli dalej rządzić w Magdeburgu, a dla ich kandydatów na kanclerza, Annaleny Baerbock i Olafa Scholza, te wybory w żadnym wypadku nie dają wiatru w żagle".
Lewica w dół
Utrzymała się tendencja spadkowa Lewicy. Według prognozy partia otrzymała nieco ponad 10 proc. głosów. Dla porównania w 2011 roku Lewica miała 23,7 proc., a w 2016 roku - 16,3 proc. SPD otrzymała 8,4 proc., czyli słabiej niż pięć lat temu, kiedy socjaldemokraci mieli 10,6 proc. Zieloni w niedzielnych wyborach uzyskali 6,5 proc. głosów.
Do zwycięzców wyborów można zaliczyć liberalną partię FDP. Po 10 latach w opozycji pozaparlamentarnej ugrupowanie to ponownie wchodzi do landtagu w Magdeburgu. Z wynikiem 6,5 proc. FDP przekroczyła tym razem próg 5 proc.
Wybory w Saksonii-Anhalt były ostatnim ważnym głosowaniem przed wyborami do Bundestagu, które odbędą się 26 września.
Źródło: PAP