Donald Trump starający się o start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich stwierdził w niedzielę, że "jeżeli będzie trzeba, wyda miliard" dolarów w wyścigu po fotel w Białym Domu. Dodał, że "zarabia 400 mln dol. rocznie, więc takie pieniądze nie robią mu różnicy".
Donald Trump zdążył w ostatnich tygodniach obrazić kobiety i kilkakrotnie imigrantów z krajów latynoskich przebywających w USA. Wydaje się jednak, że jest jeszcze bardziej zdeterminowany, by zająć miejsce Baracka Obamy w Białym Domu.
Miliard to nie problem. Bush będzie "marionetką"
W niedzielny poranek w rozmowie z jednym z dziennikarzy CNN nie chciał odpowiedzieć na pytanie, ile wydał już na swoją kampanię wyborczą, ale stwierdził, że poświęcenie na nią miliarda dolarów "nie stanowi dla niego żadnej różnicy".
Trump zauważył, że zarabia 400 mln. dol. rocznie, więc pieniądze nie są żadnym problemem. On sam zresztą - jako kandydat zupełnie niezależny finansowo - "nie będzie musiał się martwić" o lobbystów finansujących kampanie innych kandydatów.
- Co to za różnica, ile wydam? Chcę, by ten kraj był wielki - stwierdził.
Dodał, że śmieszy go ogłoszenie przez prawdopodobnego kandydata z ramienia republikanów Jeba Busha, że udało mu się zebrać na swoją kampanię ponad 100 mln dolarów.
- Te 100 mln przekazane przez lobbystów uczyni z niego marionetkę - uznał Trump.
Magnat medialny zapowiedział też, że wkrótce opublikuje dokument, w którym zawrze swoje całościowe poglądy na kwestię imigracji w USA.
Podtrzymał pogląd, że na granicy z Meksykiem Stany Zjednoczone powinny wybudować mur graniczny. - Przez mój mur nikt nie przejdzie. Będzie bardzo solidny i twardy - powiedział.
Autor: adso//plw / Źródło: CNN