|

Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Kanclerz Olaf Scholz w Bundestagu. Zdjęcie z 11 lutego
Kanclerz Olaf Scholz w Bundestagu. Zdjęcie z 11 lutego
Źródło: PAP/EPA/FILIP SINGER
Migracja, rosnące koszty życia, widmo wyjścia z Unii Europejskiej, osłabienie pozycji na arenie międzynarodowej. Niemcy stają w obliczu poważnych wyzwań, a już 23 lutego wyborcy mogą odwrócić polityczny układ sił. Tylko co z tego wyniknie dla przeciętnego pana Schmidta? O tym, kto u naszych zachodnich sąsiadów jest w natarciu, a kto w odwrocie, rozmawiamy z ekspertami.Artykuł dostępny w subskrypcji

Środa, 6 listopada 2024 roku, godziny wieczorne. Liderzy partii tworzących rządzącą koalicję - SPD, Zielonych i FDP (Wolnej Partii Demokratycznej) - spotykają się w Urzędzie Kanclerskim w Berlinie. Przez dwie i pół godziny prowadzą ożywioną dyskusję o tym, jak wyjść z politycznego impasu w obliczu coraz bardziej rozjeżdżających się stanowisk poszczególnych ugrupowań. Kością niezgody jest budżet na kolejny rok i różne koncepcje tego, jak załatać wielomiliardową dziurę w nim. Za chwilę okaże się, że dziura, także trudna do załatania, powstanie i w rządzie. Liderzy nie dochodzą do konsensusu, a po ich spotkaniu zdymisjonowany zostaje minister finansów Christian Lindner z FDP. Koalicja właśnie się rozpada.

Czytaj także: