W sobotę w Gruzji odbyły się wybory parlamentarne. Wieczorem, po zakończeniu głosowania, pojawiły się pierwsze sondaże exit poll - jeden przeprowadzony dla mediów rządowych, drugi dla telewizji opozycyjnej. Ich wyniki są ze sobą sprzeczne. Według jednego prowadzi rządząca partia Gruzińskie Marzenie, według drugiego - traci większość w parlamencie.
O godzinie 8 czasu miejscowego (6 w Polsce) rozpoczęły się w Gruzji wybory parlamentarne, postrzegane przez wielu Gruzinów jako referendum na temat przyszłości ich kraju i wybór między Zachodem a zbliżeniem z Rosją. Walka wyborcza odbywa się między prorosyjską partią rządzącą Gruzińskie Marzenie a proeuropejską opozycją.
Po zakończeniu głosowania opublikowano dwa sondaże exit poll, jednak ich wyniki są ze sobą sprzeczne.
Według badania exit poll dla mediów prorządowych prowadzi partia rządząca Gruzińskie Marzenie. Z kolei z sondażu exit poll przeprowadzonego dla telewizji opozycyjnej wynika, że Gruzińskie Marzenie traci większość w parlamencie.
Obawy o manipulacje głosami wyborców
Do udziału w obserwacji przebiegu głosowania zgłosiło się ponad cztery tysiące gruzińskich obywateli. Po przeprowadzeniu selekcji kandydatów wyłoniono 1,5 tys. obserwatorów społecznych.
- Nasi obserwatorzy będą obecni w lokalach wyborczych, by obserwować proces wyborów i liczenia głosów. Będą też grupy mobilne, przemieszczające się po obwodach wyborczych oraz obserwatorzy w Centralnej Komisji Wyborczej - mówiła przed rozpoczęciem głosowania była rzeczniczka praw obywatelskich w Gruzji Nino Lomdżaria.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zbliżają się wybory w Gruzji. "Rosja może spróbować zastosować scenariusz białoruski"
- Otrzymujemy wiele informacji z różnych regionów Gruzji o bardzo problematycznym zjawisku: przedstawiciele lokalnych władz albo policja zbierają siłą dane osobowe głosujących albo zabierają dowody tożsamości. Jeśli ktoś nie będzie miał ze sobą dowodu, nie będzie mógł zagłosować - przekazała.
Według niej w ten sposób rządzące Gruzińskie Marzenie może przygotowywać się do "manipulacji, polegających na tym, że ktoś będzie wykorzystywać dowody tożsamości innych osób podczas głosowania".
Możliwe też, że dowody były odbierane osobom, wobec których istnieje podejrzenie, że nie zagłosowałyby na partię rządzącą. - To jest ingerencja w ich prawo do głosowania - podkreśliła Lomdżaria, która była ombudsmanem Gruzji w latach 2017-22. - Dlatego musimy być bardzo uważni i zmobilizowani - dodała.
Ekspertka wyjaśniła, że po raz pierwszy w Gruzji do 90 proc. głosów zostanie zliczonych elektronicznie. Na koniec wyborów urządzenia wydrukują wstępne wyniki głosowania. Głosy będą też przeliczane ręcznie i to na tej podstawie przedstawione zostaną wyniki końcowe.
Prawniczka przyznała, że organizacje pozarządowe zajmujące się obserwacją wyborów doświadczyły podczas kampanii "bezprecedensowej presji", kampanii dezinformacji i propagandy nienawiści ze strony rządzącego ugrupowania, które oskarżało liderów tych ruchów o to, że są agentami zagranicznego wpływu i zdrajcami.
Wybory w cieniu napięć
Kampanię przedwyborczą charakteryzowały też powszechne nadużycia dotyczące wykorzystania środków administracyjnych, zastraszanie i naciski na wyborców. Dochodziło również do fizycznych ataków na przedstawicieli opozycji - wymieniła Lomdżaria.
Przedstawiciele partii rządzącej nie występowali w mediach krytycznych wobec nich, a media prorządowe nie gościły opozycji. Nie było debat przedwyborczych, nawet w mediach publicznych.
- Wśród wyborców jest bardzo wysoka mobilizacja. Spodziewam się bezprecedensowo wysokiej frekwencji, w tym w lokalach wyborczych za granicą - dodała. Do głosowania za granicą zgłosiła się największa w historii liczba chętnych.
Niezwykle zmotywowani są też młodzi wyborcy i to jest nowość w gruzińskiej rzeczywistości politycznej.
- Chyba po raz pierwszy młodzi są najbardziej zmotywowanymi wyborcami. Dla nich to wybór między europejską przyszłością i pozostaniem pod rosyjskim wpływem - kontynuowała.
Wielu do udziału w wyborach motywuje też niezadowolenie z powodu tzw. ustawy o zagranicznych agentach, przyjętej przez rząd mimo masowych protestów.
Dla wielu Gruzinów sobotnie wybory mają charakter referendum. - Zdajemy sobie sprawę, że nie głosujemy po prostu na partie polityczne, lecz podejmujemy decyzję o przyszłości Gruzji - podsumowała Lomdżaria.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI