"Wybiegali z budynku, rzucali się z okien"

Aktualizacja:

Ośmiu żołnierzy Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie i pracownik kontraktowy, którzy zginęli w środę w strzelaninie na terenie lotniska wojskowego w Kabulu, to Amerykanie - poinformował rzecznik Pentagonu David Lapan. Przyczyną wymiany ognia była najprawdopodobniej kłótnia między pilotem afgańskich sił powietrznych a żołnierzami wojsk międzynarodowych. Talibowie twierdzą, że pilot był ich człowiekiem.

Rzecznik afgańskich sił powietrznych płk Bahader powiedział, że podczas spotkania nagle ktoś zaczął strzelać. - Widzieliśmy wielu afgańskich oficerów i żołnierzy, którzy wybiegali z budynku. Niektórzy rzucali się z okien - dodał.

Mniej emocjonalną informację podało afgańskie ministerstwo obrony. "O godz. 11 rano [czasu miejscowego - godz 8.30 czasu polskiego - red.] w kwaterze głównej sił powietrznych doszło do kłótni afgańskiego pilota z jego zagranicznymi kolegami - napisano w komunikacie afgańskiego ministerstwa obrony. "Następnie doszło do wymiany ognia, w rezultacie której są zabici i ranni" - dodano. W oświadczeniu nie podano więcej szczegółów na temat tego zdarzenia.

9 ofiar

Bardziej dokładne było dowództwo Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie, które podało, że w strzelaninie zginęło sześciu żołnierzy ISAF. Według rzecznika kontyngentu, do strzelaniny doszło w centrum szkoleniowym afgańskich sił powietrznych, w pobliżu lotniska wojskowego w Kabulu. Rzecznik afgańskiego ministerstwa obrony powiedział zaś, że w strzelaninie zginął afgański pilot.

Kilka godzin później dowództwo ISAF podało, że zginęło aż ośmiu żołnierzy i jeden pracownik kontraktowy.

Talibowie się przyznają

Do przeprowadzenia ataku przyznali się talibowie. W oświadczeniu poinformowali, że dokonał go jeden z ich bojowników, Azizullah, ubrany w mundur wojskowy. Po wejściu do budynku zaczął "strzelać do wielu zagranicznych i afgańskich żołnierzy, znajdujących się w hangarze. Zabił dziewięciu zagranicznych i pięciu afgańskich żołnierzy" - poinformował rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid.

Talibowie często jednak twierdzą, że przeprowadzili ataki, za które odpowiedzialność ponoszą inne osoby, a także wyolbrzymiają liczbę ofiar.

Kolejne incydenty

Jest to ostatni z serii podobnych incydentów, do których doszło w ośrodkach rządowych i wojskowych w Afganistanie. W lipcu 2010 roku sierżant afgańskiej armii wdał się w kłótnię na strzelnicy, na północy Afganistanu, i śmiertelnie postrzelił dwóch amerykańskich instruktorów, zanim sam został zabity. W tej wymianie ognia zginął również inny afgański żołnierz. Z kolei w lipcu afgański żołnierz zabił na południu kraju trzech Brytyjczyków.

Źródło: PAP