Wspólnik zamachowca z Burgas może wciąż być w Bułgarii


Bułgarscy eksperci nie wykluczają, że wspólnik zamachowca, który w środę wysadził w Burgas autobus z izraelskimi turystami zabijając 6 osób, jest nadal w Bułgarii. Na istnienie wspólnika wskazuje opis podejrzanego przez świadków, różny od wyniku sekcji jego zwłok.

Według lekarki Galiny Milewej, która uczestniczyła w sekcji, zamachowiec samobójca miał "białą twarz i niebieskie oczy", podczas gdy świadkowie wskazują, że podejrzany miał "arabskie rysy" i czarne oczy. Może to oznaczać, że było dwóch organizatorów zamachu - pisze gazeta "24 czasa" w wydaniu internetowym.

Nie jeden, a dwóch wspólników?

Wersję o wspólniku popierają bułgarscy eksperci ds. bezpieczeństwa, według których ładunek wybuchowy zdetonował wspólnik za pomocą telefonu komórkowego.

Dziennik "Standart", powołując się na anonimowych pracowników kontrwywiadu, pisze nawet o trzech osobach. Jeden miał zastąpić zamachowca w razie niepowodzenia, a trzeci kontrolował ich obu.

Szef MSW Cwetan Cwetanow jeszcze w piątek nie wykluczał, że "zamachowiec miał wspólnika". - Nie jest wykluczone, że ten wspólnik nadal jest w kraju - powiedział w niedzielę w wywiadzie dla telewizji BTV szef służb operacyjnych resortu Kalin Georgijew.

W sobotę opublikowano portret pamięciowy domniemanego wspólnika. Według BTV pokazywany jest on administratorom w hotelach na wybrzeżu czarnomorskim.

Wciąż niezidentyfikowano zamachowca

Według najnowszych danych zamachowiec, którego tożsamości wciąż nie udało się ustalić, kilka dni przed atakiem przebywał w hotelu w Warnie. Na recepcji legitymował się fałszywym amerykańskim prawem jazdy, które znaleziono po zamachu.

Policja bułgarska we współpracy z izraelskimi i amerykańskimi służbami specjalnymi prowadzi dochodzenie w sprawie zamachu, skupiając się przede wszystkim na ustaleniu jego tożsamości.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu o zorganizowanie ataku oskarżył libański Hezbollah, który miał działać na zlecenie władz Iranu. W sobotę izraelska strona internetowa ynetnews.com podała, że odpowiedzialność za zamach wzięła na siebie nieznana organizacja Kaidat al-Dżihad. Rzeczniczka MSZ Weseła Czernewa zdementowała jednak te doniesienia.

Al-Kaida albo Hezbollah

Bułgarskie władze wstrzymują się od wskazywania odpowiedzialnych za zamach przed zakończeniem dochodzenia, obawiając się dyplomatycznych komplikacji i dalszych aktów terrorystycznych. Eksperci ds. bezpieczeństwa skłonni są przypisywać atak Al-Kaidzie, a nie Hezbollahowi. Szef bułgarskiej dyplomacji Nikołaj Mładenow powiedział jednak w sobotę, że "Bułgaria nie będzie wskazywać na potencjalnych organizatorów zamachu, dopóki nie zakończy się dochodzenie". - Na razie żaden z naszych partnerów z UE i NATO, w tym Stany Zjednoczone, nie śpieszą się ze wskazywaniem organizatora tego zamachu - zaznaczył w wywiadzie dla radia publicznego.

Autor: zś//bgr / Źródło: PAP

Raporty: