Zabójcą numer jeden wśród żołnierzy USA wracających z wojny nie są - wbrew powszechnej opinii - depresja i wywołane nią samobójstwa, ale wypadki samochodowe - wynika z danych amerykańskiego Departamentu ds. Weteranów (Veterans Affairs Department).
Żołnierze piechoty i piechoty morskiej służący na misjach zagranicznych uczą się "jeździć tak, by przeżyć", gdyby doszło do jakiegoś bezpośredniego zagrożenia życia (np. ostrzału konwoju).
Jednak, jak zauważa Fox News, te same umiejętności po powrocie na drogi w USA okazują się dla weteranów zgubne.
Strach przed IED
- Długi czas, gdy jeździłem po autostradzie (w USA), zawsze myślałem, że był w pobliżu improwizowany ładunek wybuchowy (IED) - przyznał Bryan Escobedo, były sierżant U.S. Marine Corps. Przyznaje, że czasem strach bierze nad nim górę i wtedy musi zjechać na pobocze i "ogarnąć się".
Jak pisze amerykańska stacja, choć Escobedo przeżył cztery wybuchy IED w trakcie służby, nabyte niegdyś instynkty i umiejętności ryzykownej jazdy wystawiają go teraz na ryzyko.
Znacznie większe ryzyko
Według danych amerykańskiego ubezpieczyciela - firmy USAA, która przebadała 171 tys. spraw, żołnierze tuż po powrocie z pola walki 13 proc. częściej powodują wypadki drogowe. Liczba ta jest większa od przeciętnej aż o 36 proc. w przypadku wojskowych, którzy mają za sobą trzy lub więcej odsłużonych tur za granicą.
Okres podwyższonego ryzyka trwa około pół roku od powrotu do ojczyzny, a później wraca do poziomu normalnego.
Autor: jak\mtom / Źródło: FOX News
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Army