Wolta we Włoszech. Rząd Letty dostał wotum zaufania

Aktualizacja:

Włoska Izba Deputowanych udzieliła w środę wotum zaufania rządowi Enrico Letty, co definitywnie kończy krótki kryzys polityczny, do którego doszło po podjętej przez lidera centroprawicy Silvio Berlusconiego próbie wycofania z gabinetu ministrów z jego partii.

Podobnie jak wcześniej tego dnia w Senacie, także zdecydowana większość deputowanych poparła rząd. Kryzys, który mógł doprowadzić do upadku gabinetu Letty, zażegnano po spektakularnej politycznej wolcie, którą wykonał Berlusconi. Były trzykrotny premier w ostatnich dniach ostro krytykował rząd i apelował do polityków swego ugrupowania Lud Wolności o głosowanie przeciwko wotum zaufania, mówiąc, że doświadczenie pracy w tym gabinecie należy uznać za rozdział zamknięty. Apelował też o rozpisanie przedterminowych wyborów. W ostatniej chwili zmienił jednak zdanie w związku z rozłamem w jego partii na tle przyszłości gabinetu i buntu części jej polityków. Dlatego ostatecznie postanowił, że centroprawica poprze Radę Ministrów. Zwycięstwo premiera Letty, decydująca polityczna porażka Berlusconiego i jego przywództwa - tak media komentują pełne zwrotów akcji środowe wydarzenia na włoskiej scenie politycznej.

Dymisja na życzenie

Premier Enrico Letta poprosił o głosowanie w Senacie i w Izbie Deputowanych nad wnioskiem o wotum zaufania po tym, jak jego gabinet opuściło pięciu ministrów z centroprawicowego Ludu Wolności Silvio Berlusconiego.

Uczynili tak na rozkaz byłego premiera, ale trzy dni później, w obliczu frontalnej krytyki za ślepe posłuszeństwo wobec Berlusconiego i zarzutów doprowadzenia do destabilizacji kraju, postanowili przemyśleć, czy chcą doprowadzić do upadku gabinetu.

Premier Letta ich dymisji nie przyjął.

Jacek Pałasiński o wolcie Berlusconiego
Jacek Pałasiński o wolcie Berlusconiegotvn24

Zmierzch Berlusconiego?

Włoskie media zastanawiały się, czy "dezercja" wobec Berlusconiego nie oznaczała przypadkiem rozłamu w partii i początku jej końca. Za najbardziej znaczący dowód rozłamu uznano dwa spotkania na szczycie, które odbyły się w tym samym czasie we wtorek wieczorem. W swej prywatnej rezydencji w Rzymie Berlusconi spotkał się ze swoimi najwierniejszymi zwolennikami z Ludu Wolności. Do wszystkich parlamentarzystów swej partii zaapelował o głosowanie przeciwko wotum zaufania.

W tym samym czasie naradzie w Kancelarii Premiera przewodniczył sekretarz generalny Ludu Wolności, dotychczasowy wicepremier i szef MSW w rządzie Letty Angelino Alfano. Był on jednym z pięciu ministrów, którzy opuścili gabinet, ale już dwa dni później zadeklarował, że nie zamierza być "ekstremistą" i zaapelował o to, by cały Lud Wolności poparł Radę Ministrów. - Jestem przekonany, że nasza partia jako całość powinna głosować za wotum zaufania dla rządu - powiedział we wtorek Alfano. W reakcji na te słowa indeksy włoskiej giełdy wystrzeliły w górę, bo inwestorzy uwierzyli, że rząd nie upadnie.

W opinii komentatorów, rozejście się dróg Berlusconiego i Alfano, którego Berlusconi uważał kiedyś ze swego najlepszego następcę czy, wręcz "delfina", jest już faktem. To zaś może oznaczać definitywny rozpad wielkiego bloku centroprawicy pod przywództwem 77-letniego byłego premiera, któremu grozi wyrzucenie z Senatu, jako osobie prawomocnie skazanej.

Autor: rf//kdj/jk / Źródło: BBC, PAP, La Repubblica, tvn.24