Rosjanin walczący po stronie Ukrainy: tak, zabijam swoich rodaków. Później wyzwolę własny kraj

Źródło:
CNN, tvn24.pl

Tak, zabijam swoich rodaków, ale oni stali się przestępcami. Przybyli na obce ziemie, by rabować, zabijać i niszczyć - mówi Rosjanin walczący w szeregach ukraińskiego Międzynarodowego Legionu. CNN 6 grudnia opublikował rozmowy z rosyjskimi żołnierzami, którzy zdecydowali się walczyć po stronie Ukrainy. Według rozmówców ma ich być obecnie około 200. Rosjanie ci przyznają, że w przypadku wzięcia do niewoli, nie będą mogli liczyć na litość.

Dziennikarze CNN dotarli w Ukrainie do Rosjan, którzy nie tylko nie popierają polityki prowadzonej przez Władimira Putina, ale zdecydowali się na otwartą walkę po stronie Ukrainy. Wstępując do ukraińskiego Międzynarodowego Legionu walczą przeciwko własnym rodakom w rosyjskiej armii.

Rosjanin: wyzwolę swój własny kraj

Żołnierze, z którymi rozmawiał CNN, nie podają imion i nazwisk w trosce o bezpieczeństwo swoich bliskich. Posługują się jedynie pseudonimami. - Od pierwszego dnia tej wojny moje serce, serce prawdziwego Rosjanina, prawdziwego chrześcijanina, mówiło mi, że muszę tu być, by bronić ludności Ukrainy - wyjaśnia swoje pobudki pierwszy z rosyjskich żołnierzy posługujący się pseudonimem Cezar ("Caesar").

Broni on ukraińskich pozycji w regionie Bachmutu, gdzie toczą się obecnie najcięższe walki na froncie wschodnim. - Po mobilizacji (ogłoszonej w Rosji we wrześniu - red.) Putin rzucił wszystkie swoje wojska (na Bachmut), by osiągnąć przełom w tej wojnie, ale my stawiamy tutaj zaciętą obronę - mówi "Cezar", przyznając, że walki są obecnie bardzo brutalne. Mimo to w rozmowie z dziennikarzami CNN nie żałuje swojej decyzji.

- To był bardzo trudny proces - "Cezar" opisuje swoje starania, by jako Rosjanin zostać przyjęty do ukraińskiego Międzynarodowego Legionu i wraz z innymi obcokrajowcami walczyć przeciwko rosyjskiej inwazji. Na front trafił latem. - Zajęło mi to kilka miesięcy, by ostatecznie dołączyć w szeregi obrońców Ukrainy - podkreśla, nie podając jednak szczegółów na temat tego procesu. Do Ukrainy uciekł z Rosji razem ze swoją rodziną, ponieważ uważa, że jest ona tam w tej sytuacji bezpieczniejsza niż we własnej ojczyźnie.

Ilu jest obecnie takich jak "Cezar" Rosjan walczących w Ukrainie przeciwko własnym rodakom? Według żołnierza około 200, CNN podkreśla jednak, że nie było w stanie niezależnie potwierdzić tej liczby. Zdaniem "Cezara" rosyjskie oddziały atakujące Ukrainę nie są jednak prawdziwymi Rosjanami. - Tak, zabijam swoich rodaków, ale oni stali się przestępcami - wyjaśnia. - Przybyli na obce ziemie by rabować, zabijać i niszczyć. Zabijają cywilów, dzieci i kobiety - mówi, dodając: "muszę się temu przeciwstawić". Jak twierdzi, zabił dotąd w walce co najmniej 15 rosyjskich żołnierzy, ale nie żałuje żadnej z tych śmierci. - Prowadzę szlachetną walkę i wypełniam swój żołnierski i chrześcijański obowiązek - podkreśla, nazywając rosyjskie władze "tyranią Putina". - Kiedy obronimy Ukrainę, wyzwolę swój własny kraj - podkreśla Cezar.

285. dzień rosyjskiej inwazji na UkrainęPAP - Maciej Zieliński

ZOBACZ TEŻ: Ukraińcy bronią Bachmutu. "Najgorętsze miejsce na froncie wschodnim"

Rosyjskie zbrodnie w Ukrainie

Jak zauważa CNN, nie wszyscy Rosjanie walczący po stronie Ukraińców kierują się przy tym motywami ideologicznymi. Inny rozmówca stacji, przedstawiający się jako "Cichy" ("Silent"), akurat przebywał z wizytą w Ukrainie, gdy 24 lutego na tamtejsze miasta i wioski zaczęły spadać rosyjskie pociski i rakiety. - Przyjechałem na Ukrainę na początku lutego, by odwiedzić swoich bliskich - mówi. Choć ma rodzinę zarówno w Rosji, jak i w Ukrainie, o tym, że będzie walczył po stronie Ukraińców, zdecydował po zobaczeniu rosyjskich zbrodni wojennych w Buczy, Irpieniu i Borodziance. W kwietniu, po wycofaniu się rosyjskich wojsk z okolic Kijowa, odkryto w tych miastach liczne dowody na dokonywane przez Rosjan zbrodnie, m.in. masowe groby oraz ciała torturowanych i rozstrzeliwanych cywilów.

- Byłem na przedmieściach Kijowa, niedaleko od tych miejsc, i kiedy (rosyjscy żołnierze) zostali wypchnięci z tego obszaru, pojechaliśmy tam pomóc ludziom i widzieliśmy, co zrobili - wspomina Cichy. - Ciała zabitych, dzieci, kobiet, egzekucje... Kiedy osobiście się to widzi... wewnątrz wszystko wywraca się do góry nogami - mówi. - Zdecydowałem, że zostanę tutaj do końca i dołączę do Legionu (Międzynarodowego) - dodaje.

Jednocześnie najlepszy przyjaciel "Cichego" został niedawno przymusowo zmobilizowany przez rosyjską armię. "Cichy" przyznaje, że miał okazję porozmawiać z nim o ryzyku, że mogą teraz spotkać się po dwóch stronach frontu na Ukrainie. - To dziwne, że może dojść do takiej sytuacji, zwłaszcza, że on chce opuścić Rosję i dołączyć do mojej walki przeciwko armii Putina w Ukrainie. Staramy się go wydostać, ale jest trzymany przez rosyjską armię - mówi "Cichy". Jego żona i dwójka dzieci przebywają obecnie w Ukrainie, ale inni krewni pozostali w Rosji. Przyznaje jednak, że choć nadal są w Rosji, także oni potrafią dostrzec "wojenną propagandę Putina". - Rozumieją, co się dzieje: Rosja najechała Ukrainę - mówi.

ZOBACZ TEŻ: Propagandowa "przejażdżka" Putina po moście Krymskim, Kreml tłumaczy wybór auta

"Wymiany nie będzie"

- Bronię kraju, bronię domów, kobiet, dzieci, ludzi, którzy nie mogą bronić się sami - mówi "Vinnie", kolejny rosyjski żołnierz walczący po stronie Ukrainy, z którym rozmawiali dziennikarze CNN. - Moje sumienie są całkowicie czyste - zaznacza. Jednocześnie wszyscy Rosjanie walczący w ukraińskim Międzynarodowym Legionie, do których dotarł CNN, nie mają wątpliwości co do swojego losu, jeżeli trafiliby do rosyjskiej niewoli. - Nie będzie na pewno żadnej wymiany (jeńców). To będzie koniec, na sto procent - mówi "Vinnie". - Tylko jeszcze bardziej bolesny - dodaje.

ZOBACZ TEŻ: Ukraina, wymiana jeńców. Siostra żołnierza: większość uwolnionych obrońców Mariupola jest bez rąk lub nóg, ale są szczęśliwi

Autorka/Autor:mm

Źródło: CNN, tvn24.pl