19-latek pojechał do Rosji "wykonywać prace budowlane". Dostał broń, wysłano go na front

Źródło:
"Time"

Amerykański magazyn "Time" opisuje historię 19-latka z Kuby, który przyjechał do Rosji, żeby na potrzeby tamtejszej armii "wykonywać prace budowlane". Zamiast tego otrzymał broń i od razu został wysłany na front. Szacuje się, że do rosyjskiego wojska wcielono już nawet tysiąc Kubańczyków.

Ofertę rosyjskiej armii 19-letni Alex Vegas Diaz znalazł na WhatsAppie. Jej autorzy obiecywali dobre pieniądze za "wykonywanie prac budowlanych". W artykule z 18 września magazynu "Time" czytamy, że po przyjeździe do Rosji nastolatek wraz z kolegą zamiast pracować jako robotnicy, od razu trafili do bazy wojskowej. Tam otrzymali broń i zostali wysłani na front.

"Time" pisze o nagraniu zamieszczonym przez chłopaka w mediach społecznościowych 31 sierpnia, na którym widać, jak leży on w rosyjskim szpitalu. Diaz twierdzi, że do kliniki trafił po tym, jak zaraził się niezidentyfikowaną chorobą. Zaznaczył, że gdy wyzdrowieje, ma wrócić na front.

- To, co dzieje się na Ukrainie, jest potworne. Widzimy tuż przed sobą ludzi z otwartymi ranami głowy, widzimy, jak ludzie giną, czujemy, jak bomby wybuchają obok nas. Proszę, pomóżcie nam się stąd wydostać - mówi widoczny na nagraniu 19-latek. Na innym filmiku, który cytuje "Time", Diaz podkreśla, że "są tutaj martwi i zaginieni Kubańczycy". "Dopóki trwa wojna, to się nie skończy" - dodaje. Apeluje też do swoich rodaków, by nie przyjeżdżali do Rosji.

ZOBACZ TEŻ: Szef MSZ Węgier spotka się z Sergiejem Ławrowem. Zachęca też innych

Wojna w Ukrainie. Rosja rekrutuje na Kubie

Magazyn "Time" twierdzi, że przypadek Diaza nie jest odosobniony. Coraz więcej Kubańczyków, którzy przyjeżdżają do Rosji, by wykonywać dla armii proste prace budowlane, posyłanych jest na front. Są też tacy, którzy umyślnie zaciągają się do rosyjskiego wojska, świadomi tego, że pójdą walczyć.

Według informacji amerykańskiego tygodnika ogłoszenia zachęcające do dołączenia do rosyjskiej armii zaczęły pojawiać się na kubańskich grupach facebookowych w czerwcu. 8 września władze Kuby poinformowały o aresztowaniu 17 osób w związku z podejrzeniem o zaangażowanie w handel ludźmi. Za prowadzenie działalności najemniczej, sprzecznej z kubańskim prawem, może im grozić do 30 lat więzienia.

Magazyn podaje, że na początku września ukraińscy hakerzy opublikowali treść jednego z rosyjskich ogłoszeń rekrutacyjnych. Z treści oferty, sporządzonej w języku hiszpańskim, wynikało, że Rosjanie są gotowi płacić Kubańczykom, którzy dołączają do ich armii, równowartość ponad dwóch tysięcy dolarów miesięcznie. "Time" podkreśla, że w kubańskich realiach jest to zawrotna kwota. Średnie miesięczne wynagrodzenie na Kubie nieznacznie przekracza 50 dolarów. Rosjanie oferowali też jednorazową opłatę za pobór, również w wysokości dwóch tysięcy dolarów, oraz odszkodowanie w wysokości 21 tys. dolarów dla rodziny walczącego w przypadku jego śmierci na froncie. Wymagano dołączenia do armii na okres roku.

Z oficjalnej korespondencji rosyjskich wojskowych, której treść ujawnili ukraińscy hakerzy, wynika, że do rosyjskiej armii dołączyło już przynajmniej 200 obywateli Kuby. Szacunki kubańskich organizacji walczących o prawa człowieka wskazują jednak, że poborowych z ich kraju w Rosji jest znacznie więcej - od 750 do nawet tysiąca.

Do sprawy odniósł się amerykański Departament Stanu. "Jesteśmy głęboko zaniepokojeni tym, że młodzi Kubańczycy mogli zostać oszukani i zwerbowani do walki po stronie Rosji podczas jej brutalnej inwazji na Ukrainę. Kontynuujemy uważne monitorowanie tej sytuacji" - napisano w oświadczeniu przekazanym magazynowi "Time".

ZOBACZ TEŻ: Rosyjscy żołnierze na defiladzie w Meksyku. Prezydent odpowiada na krytykę: zapraszamy wszystkich

Autorka/Autor:kgo//az

Źródło: "Time"

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock