Rozmowa prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena i przywódcy Chin Xi Jinpinga rozpoczęła się w piątek o godzinie 14 czasu polskiego. O tym, jakie znaczenie mają rozmowy między przywódcami USA i ChRL, mówiła - w piątek w TVN24 - dr Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Jej zdaniem "Chiny dziś są w całkiem niezłej sytuacji". - Mogą się przyglądać, jak ich wielki sąsiad słabnie w oczach, jak bardzo się marginalizuje i jak bardzo wpada w rolę państwa satelity Chin albo państwa klienckiego - stwierdziła.
Rozmowa przywódców USA i Chin ma miejsce kilka dni po ponad siedmiogodzinnym spotkaniu, jakie doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan odbył z członkiem chińskiego politbiura Yangiem Jiechim. "To część naszych wysiłków, by utrzymywać otwarte kanały komunikacji między Stanami Zjednoczonymi i ChRL. Przywódcy omówią rywalizację między naszymi krajami, a także wojnę Rosji przeciwko Ukrainie i inne zajmujące obie strony kwestie" - podała w wydanym w czwartek komunikacie rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki.
"Chiny siłą rzeczy stały się aktywniejsze"
O tym, jakie znaczenie mają rozmowy między przywódcami USA i Chin, mówiła w piątek na antenie TVN24, dr Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Zwróciła uwagę, że "Chiny wysyłają sprzeczne sygnały". - To jest typowe dla polityki zagranicznej Chin, czyli nieopowiadanie się bardzo jednoznaczne po którejkolwiek ze stron - stwierdziła.
Bryc wskazała, że "Chiny od samego początku sugerowały wsparcie, przynajmniej retoryczne, dla Rosji". - Później się z tego powoli wycofywały, ale to dlatego, że zauważyły, że świat Zachodu to nie jest ten słaby Zachód, z którym w domniemaniu Rosja sugerowała, że nie trzeba się liczyć. Okazało się, że Stany odzyskały przywództwo globalne. Wówczas trochę inaczej wygląda układ sił w rozmowach amerykańsko-chińskich - oceniła politolog.
Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę. 23. doba inwazji
Uznała, że "Chiny siłą rzeczy stały się aktywniejsze". - Pytanie, jak bardzo zostaną zaangażowane w wojnę Rosji z Ukrainą - dodała.
"Okazuje się, że na słabnięciu Rosji zyskują Chiny"
W jej ocenie kalkulacje Kremla były "w znacznym stopniu błędne od samego początku". Jak mówiła, zakładano m.in., że "Chiny będą stać murem za Rosją". - Chiny zawsze były w towarzystwie Rosji tym państwem, które deklarowało powstrzymywanie hegemonii amerykańskiej, sprzeciwiało się polityce USA w wymiarze globalnym. Ale okazało się, że sytuacja jest inna, dzisiaj Chiny zachowują się inaczej, co oznacza, że Rosjanie de facto tracą. Okazuje się, że na słabnięciu Rosji zyskują Chiny - powiedziała Bryc.
Jej zdaniem "Chiny dziś są w całkiem niezłej sytuacji". - Mogą się przyglądać, jak ich wielki sąsiad słabnie w oczach, jak bardzo się marginalizuje i jak bardzo wpada w rolę państwa satelity Chin albo państwa klienckiego - podkreśliła. Dodała, że Rosja bardzo nie chciałaby być "junior partnerem Chin".
Czytaj też: Janusz Reiter, były ambasador Polski w USA: chińskie wsparcie dla Moskwy może tę wojnę przedłużyć
Oglądaj telewizję na żywo w TVN24 GO
Źródło: TVN24