Wojna rebeliantów z islamistami się zaostrza. Turcja zamyka przejście


Walka między wspieranymi przez Zachód powstańcami a religijnymi radykałami w Syrii nasila się. Rebelianci z Wolnej Armii Syryjskiej obsadzili przejście graniczne z Turcją w Bab al-Salameh, oczekując ataku islamistów. Ze strony tureckiej przejście zostało zamknięte.

Na zdjęciach udostępnionych przez WAS widać żołnierzy wjeżdżających na przejście z okrzykami "Allah akbar". Rebelianci wzmacniają siły w obawie przed atakiem islamistów powiązanych z Al-Kaidą. W środę bowiem radykałowie opanowali leżące 5 km dalej miasto Azaz.

Bojownicy Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie przypuścili szturm na Azaz zabijając co najmniej pięciu członków Wolnej Armii Syryjskiej i zatrzymując ok. 100.

Zamykają przejście

W odpowiedzi na gorącą sytuację na swojej granicy Ankara zdecydowała się ze względów bezpieczeństwa zamknąć przejście z Salameh ze swojej strony, w miejscowości Oncupinar. Pomoc humanitarna, która przechodziła przez przejście, została wstrzymana.

Dwa dni temu samochód pułapka wybuchł po syryjskiej stronie prowadzącego do Turcji przejścia granicznego Bab al-Hawa. Według rebeliantów eksplozja nastąpiła przy znajdującym się kilkaset metrów od granicy drogowym punkcie kontrolnym, obsadzonym przez bojowników brygad islamistycznych. Wybuch na przejściu nastąpił w dzień po zestrzeleniu przez Turcję syryjskiego śmigłowca, który znalazł się w jej przestrzeni powietrznej. Syryjska armia oświadczyła, że zestrzelenie było "przedwczesne" i oskarżyła wspierający rebeliantów rząd turecki o nasilanie napięć w pasie przygranicznym.

Radykalizująca się opozycja

Brytyjska grupa konsultingowa ds. obronności IHS Jane's ocenia, że blisko połowa sił walczących z reżimem syryjskim to dżihadyści lub islamiści o różnym stopniu radykalizacji. Grupa dżihadystów liczy ok. 10 tys. ludzi, w tym ochotników z innych krajów - wynika z raportu analizującego poszczególne frakcje w syryjskiej opozycji zbrojnej. Należą oni do grup powiązanych z Al-Kaidą, z których na pierwszy plan w ostatnich miesiącach wysunęły się Dżabhat al-Nusra (Front al-Nusra) i Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie. Dalsze 30-35 tys. ludzi to fundamentaliści, których wiele łączy z Al-Kaidą, choć ich celem nie jest międzynarodowy dżihad, lecz wprowadzenie rządów islamskich w Syrii po obaleniu prezydenta Baszara el-Asada. 30 tys. stanowią bojownicy należący do umiarkowanych grup islamistycznych. Reszta - najwyżej jedna trzecia wszystkich bojowników - to zbrojne grupy świeckie, które kierują się przede wszystkim pobudkami nacjonalistycznymi. Bojownicy Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie walczą w Syrii nie tylko po to, by obalić Asada. Biją się o islamskie państwo "od Dijali (w Iraku) po Bejrut (w Libanie)", o rozległy emirat rządzony prawem islamu i prowadzący świętą wojnę.

Autor: mtom / Źródło: reuters, pap

Źródło zdjęcia głównego: Reuters

Tagi:
Raporty: