Sobotni atak prorosyjskich separatystów na strategiczny ukraiński port Mariupol był "umyślnie wymierzony w cywilów", narusza międzynarodowe prawo humanitarne i może być równoznaczny ze zbrodnią wojenną - ocenił w poniedziałek wysoki rangą przedstawiciel ONZ.
Obserwatorzy OBWE, którzy analizowali wyrwy po pociskach, poinformowali, że zostały one wystrzelone z terytorium kontrolowanego przez prorosyjskich separatystów - oświadczył na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie sytuacji na Ukrainie zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. politycznych Jeffrey Feltman.
- Wszyscy musimy wysłać jednoznaczny komunikat: sprawcy muszą zostać z tego rozliczeni i postawieni przed wymiarem sprawiedliwości - podkreślił. Mariupol leży przy jedynej drodze lądowej łączącej Rosję z zaanektowanym przez nią Krymem. W ostrzale tego miasta w sobotę zginęło 30 osób, a blisko 100 zostało rannych.
Apel do separatystów i Moskwy
Zastępca sekretarza generalnego ONZ wezwał separatystów, "aby natychmiast zaprzestali swych - jak to ujął - prowokacyjnych i pełnych przemocy działań" oraz, by przestrzegali prawa międzynarodowego i wywiązywali się z porozumienia o zawieszeniu broni.
Feltman zaapelował również do przywódców "Federacji Rosyjskiej, by użyli swych wpływów w celu nakłonienia separatystów do natychmiastowego zaprzestania działań wojennych". "To będzie kluczowy krok w kierunku powstrzymania rozlewu krwi" - podkreślił.
Ze swej strony ambasador Rosji przy ONZ Witalij Czurkin wyraził poważne zaniepokojenie eskalacją konfliktu na wschodzie Ukrainy, obwiniając Kijów o odrzucenie bezpośredniego dialogu z rebeliantami z obwodu donieckiego i ługańskiego.
Z kolei ambasador USA przy ONZ Samantha Power powiedziała podczas nadzwyczajnego posiedzenia RB ONZ, że sobotni atak na Mariupol wskazuje, iż celem Moskwy jest zwiększenie kontrolowanego przez nią terytorium.
Według ONZ w konflikcie na wschodzie Ukrainy zginęło od kwietnia 2014 roku ponad 5 tys. ludzi.
Autor: //gak / Źródło: PAP