- Ławrow mówi prawdę. Przedstawia rosyjską wizję polityki wobec Ukrainy w najbliższym czasie - stwierdził w programie "Horyzont" w TVN24 Jan Rokita, który odniósł się do słów rosyjskiego ministra spraw zagranicznych o konieczności zachowania przez Ukrainę neutralności. Nie zgodził się z nim dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, zdaniem którego Ławrow występuje w roli propagandzisty.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w artykule dla styczniowego numeru serbskiego pisma Horizons stwierdził, że Ukraina musi zachować neutralność, aby nie dopuścić do swojego dalszego podziału. Treść artykułu zatytułowanego "Priorytety Rosji w Europie i świecie" została zamieszczona również na stronie rosyjskiego MSZ.
"Ławrow propagandzista kremlowski"
Zdaniem dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich Olafa Osicy, takie stwierdzenia, które usłyszeliśmy z ust Ławrowa, nie są rzeczą nową. Jak powiedział, wiele razy rosyjscy politycy twierdzili, że Ukrainę trzeba podzielić.
- Warto zauważyć jednak, co stało się z ministrem Ławrowem, który przestał być szefem dyplomacji poszukującym porozumień politycznych i dialogu, a zaczął być propagandzistą kremlowskim - podkreślił Osica. Dodał, że rosyjski minister spraw zagranicznych "nie pełni dzisiaj absolutnie żadnej autonomicznej roli, nie prowadzi żadnej polityki, a jedynie powtarza to, co nakazuje mu jego szef Władimir Putin".
- Z jednej strony słowa Ławrowa mają sugerować, że Rosjanie są zainteresowani dialogiem politycznym. Z drugiej strony są o tyle poważne, że pokazują tak naprawdę, że wojna na Ukrainie, która jest wypadkiem przy pracy - bo Rosji nie chodziło o wojnę na Ukrainie, jej chodziło o wymuszenie ustępstw politycznych - miała służyć jako straszak - ocenił Osica. Jego zdaniem, problemu nie ma w neutralności, tylko w tym, że Rosja będzie definiować, co oznacza neutralność Ukrainy. - W praktyce oznaczałoby to, że np. jakakolwiek współpraca wojskowa Ukrainy z NATO, nawet na szczeblu politycznym, zostałaby uznana jako złamanie neutralności - stwierdził.
"Ławrow mówi prawdę"
Zdaniem Jana Rokity Sergiej Ławrow nie występuje w roli propagandzisty, który ma kogokolwiek zastraszyć. - Uważam, że Ławrow mówi prawdę. Uczciwie w serbskim czasopiśmie przedstawia rosyjską wizję polityki wobec Ukrainy w najbliższym czasie - stwierdził.
Jak wyjaśnił, kluczową kwestią w relacjach rosyjsko-ukraińskich nie jest to, w jaki sposób postępuje rząd ukraiński w polityce międzynarodowej, ale istnienie tych władz porewolucyjnych, które są zorientowane na utrzymaniu niepodległości Ukrainy.
- Ławrow próbuje powiedzieć, że jeśli Ukraina zachowa swoje prozachodnie, proamerykańskie, dążące do NATO, gotowe do prowadzenia wojny z Rosją władze w Kijowie, będzie tracić kolejne części swojego terytorium - ocenił Rokita.
- Tłumaczenie z języka dyplomacji Ławrowa na język układu sił brzmiałoby w moim przekonaniu tak: albo to, co robimy do tej pory, wysadzi te władze na Ukrainie i doprowadzi do tego, że pojawią się tam władze typu Janukowycz, a jeżeli nie, to kwestią czasu jest to, że stawką będzie nie tylko Donieck, ale Mariupol, Zaporoże i może droga na Krym - powiedział Rokita i dodał, że ta zapowiedź to - w jego ocenie - prawdziwa rosyjska polityka.
"Rosjanie nie zainterweniują na pełną skalę"
Olaf Osica nie sądzi jednak, żeby Rosjanie byli gotowi do interwencji na pełną skalę.
- Pójście dalej na zachód na Ukrainę nie jest problem, ale są nim gigantyczne koszty. Mowa nie tylko o kosztach dla rosyjskiej gospodarki, ale kosztach ludzkich i politycznych związanych z tym, że im dalej na zachód idzie armia rosyjska tym, bardziej wchodzi w rolę okupanta z wszystkimi tego konsekwencjami - podkreślił Osica o dodał, że one są tak duże, że odnosi wrażenie, iż w dużej mierze jesteśmy świadkami straszenia Ukrainy i Zachodu przez Rosję.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru