Były dowódca armii jugosłowiańskiej w Kosowie, gen. Vladimir Lazarević, skazany w 2009 r. przez trybunał w Hadze na 15 lat więzienia za zbrodnie wojenne na Albańczykach, powrócił w czwartek do Serbii po odbyciu dwóch trzecich kary.
Na lotnisku w Niszu Lazarevicia, przybyłego z Holandii rządowym samolotem serbskim, witali przedstawiciele rządu, wojska i Kościoła prawosławnego. Minister obrony Bratislav Gaszić i sprawiedliwości Nikola Selaković, którzy polecieli po generała do Hagi, uznali jego powrót "za wielki dzień w historii Serbii" - poinformowały serbskie media.
"10 straconych lat"
66-letni Lazarević w czasie wojny w Kosowie w latach 1998-99 był dowódcą Korpusu Prisztińskiego, a następnie dowódcą 3. armii Wojska Jugosławii. W 2005 roku dobrowolnie oddał się w ręce ONZ-owskiego trybunału ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii.
W 2009 roku trybunał skazał go na 15 lat więzienia za deportacje, mordy oraz inne zbrodnie przeciw ludzkości, jakich jego oddziały dopuściły się wobec albańskiej ludności Kosowa. Po apelacji trybunał skrócił karę więzienia do 14 lat.
- Mam za sobą dziesięć lat, straconych nie wiadomo dlaczego – oświadczył Lazarević na lotniku. - Ani ja, ani 70 tys. ludzi pozostających pod moimi rozkazami nie popełniliśmy żadnej zbrodni — podkreślił. Wyraził też opinię, że skazano go tylko dlatego, że był dowódcą serbskiego korpusu w Prisztinie.
Niepodległość Kosowa
Zamieszkane głównie przez ludność albańską, która stanowi ponad 90 proc. mieszkańców, dwumilionowe Kosowo proklamowało niepodległość w 2008 roku przy poparciu Zachodu i po atakach lotnictwa NATO, które miały na celu położenie kresu prześladowaniom Albańczyków przez siły serbskie. Serbia nie uznała niepodległości Kosowa i nadal uważa je za swoją prowincję. Niepodległość Kosowa uznało ok. 100 krajów, w tym USA i większość państw UE.
Autor: asz//gak / Źródło: PAP