Włoskie media relacjonują kolejne szczegóły skandalu, który ujrzał światło dzienne na początku lipca. 22-latka zeznała policji, że 21-letni syn przewodniczącego włoskiego Senatu Ignazia La Russy wykorzystał ją seksualnie. Dziewczyna pamięta tylko, że wieczorem piła z nim drinki w klubie, a rano obudziła się w jego łóżku. W poniedziałek zatrzymano jego kolegę, który również miał dopuścić się gwałtu na 22-latce.
Wszystko zaczęło się w nocy z 18 na 19 maja w centrum Mediolanu, w lokalu mieszczącym się kilkaset metrów od słynnej katedry Duomo di Milano. Klub "Aphopis" jest niewielki, mieści się w nim bar i parkiet, wypełniony zazwyczaj przez fanów muzyki elektronicznej. To tam, chwilę po północy spotkali się 22-latka i jej o rok młodszy kolega. "Kiedy tańczyłyśmy (z koleżanką - red.), zorientowałam się, że jest tam też mój dawny kolega ze szkoły, Leonardo, syn Ignazia La Russy. Przywitaliśmy się" - opowie później dziewczyna śledczym, co cytuje dziennikarz "Corriere della Sera", który dotarł do treści zeznań 22-latki.
Obudziła się w jego sypialni, rozmawiali, poszła się zbadać
Utrzymuje, że w klubie wypiła dwa drinki. Jej przyjaciółka dodała, że widziała ją "w euforii, jak całowała się z Leonardem, z którym następnie zniknęła z lokalu". 22-latka przyznała potem, że wcześniej zażyła też kilka porcji kokainy.
Dziewczyna twierdzi, że nie pamięta niczego, co działo się po wypiciu alkoholu. Świadomość wróciła kolejnego dnia, około południa, kiedy obudziła się naga w sypialni 21-letniego Leonarda. On miał leżeć obok. "Od razu poprosiłam go o wyjaśnienie tego, jak się tu znaleźliśmy. Powiedział, że przyjechaliśmy tam jego autem prosto z klubu i że odbyliśmy stosunek, byliśmy pod wpływem narkotyków. Dodał też, że jego kolega, który śpi w pokoju obok, również odbył ze mną stosunek, bez mojej zgody." - relacjonowała 22-latka.
Opowiedziała, że zebrała swoje rzeczy, wyszła z domu i zadzwoniła do matki, która poleciła jej wizytę w klinice Mangiagalli, gdzie działa centrum pomocy ofiarom przemocy. Tam przeszła badania.
Nie tylko kokaina
Jak podawał dziennik "Corriere", z raportu z kliniki Mangiagalli wynika, że dziewczyna miała na ciele obrażenia, które "mogłyby odpowiadać obrażeniom w wyniku przemocy seksualnej": miała siniaki na szyi i niewielką ranę na udzie. Dzień później zbadano również jej krew pod kątem substancji psychoaktywnych.
"Wykazały, że zażywała marihuanę. Potwierdzono również obecność kokainy i benzodiazepin" - podał dziennik "Il Messaggero". "Ostatnia substancja mogła zostać wykryta ze względu na leki uspakajające, które ma przyjmować 22-latka" - doprecyzowała agencja prasowa Ansa.
29 czerwca kobieta , reprezentowana przez mecenasa Stefano Benvenuto, złożyła w mediolańskiej prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez jej 21-letniego kolegę. Od tamtej pory postępowanie prowadzą prokuratorki Rosaria Stagnaro i Letizia Mannella.
Rozmawiał z synem i "jest pewien". Meloni na jego miejscu "nie interweniowałaby"
Media nagłośniły sprawę w pierwszym tygodniu lipca. "22-latka zgodziła się spędzić czas po zabawie z moim klientem, bez przymusu kierując się z nim do jego domu, spędzając tam noc i zostając aż do południa dnia następnego, by potem 'normalnie' się z nim pożegnać" - relacjonował dziennikarzom Adriano Bazzoni, prawnik rodziny La Russa, pytany o przebieg nocy z 18 na 19 maja.
9 lipca Ignazio La Russa, przewodniczący włoskiego Senatu, opublikował swoje oświadczenie. "Po długiej rozmowie z moim synem Leonardem jestem pewien, że nie dopuścił się żadnego czynu zabronionego. (...) Zawiadomienie złożone po 40 dniach od domniemanych wydarzeń stawia wiele znaków zapytania. (...) Podobnie jak opowieść dziewczyny, która, jak sama przyznała, zażyła kokainę przed tym, jak spotkała mojego syna. Nie miał o tym pojęcia. Mowa o substancji, której Leonardo nie zażył nigdy w swoim życiu, o czym jestem przekonany. Ponadto dziewczyna, spotkana przelotnie rano i przeze mnie, i przez moją żonę, wydawała się zupełnie spokojna" - oświadczył La Russa.
Premier Giorgia Meloni odniosła się do tej reakcji senatora podczas szczytu NATO. 12 lipca poproszona przez zebranych tam dziennikarzy o komentarz, odpowiedziała: - Jako matka rozumiem ból przewodniczącego Senatu, aczkolwiek ja nie interweniowałabym w tej sprawie. Z natury staram się solidaryzować z dziewczyną, która składa zawiadomienie.
Oświadczenie Ignazia La Russy sekretarz opozycyjnej Partii Demokratycznej Elly Schlein nazwała "wtórną wiktymizacją". "Pomijając kwestię odpowiedzialności syna, którą zbadają śledczy, to odrażające słyszeć od drugiej najważniejszej osoby w państwie słowa, które dyskredytują wiarygodność kobiet zgłaszających przemoc seksualną tylko z powodu czasu, jaki zajmuje im złożenie zawiadomienia, albo przez zażycie narkotyków czy alkoholu, tak jakby to (zażycie - red.) było automatyczną zgodą (na zbliżenie - red.)" - skwitowała.
Karty SIM chroni senatorski immunitet
Podejrzany 21-latek jest jednym z trzech synów La Russy (dzieci pochodzą z dwóch małżeństw). Leonardo na co dzień mieszka w Londynie, bo tam studiuje. Ma swój kanał w serwisie Youtube, jest początkującym raperem. "Repubblica" przy okazji skandalu przypomniała, że 21-latek w swoich utworach nie przebiera w słowach, używa wulgaryzmów i traktuje kobiety przedmiotowo. "Jestem szalony, jestem spalony" - brzmi tekst jednej z piosenek. "Nie podoba mi się to. Jeśli go kiedykolwiek złapię z narkotykami, zabiję" - komentował kiedyś senator.
W ubiegły piątek śledczy poprosili, aby młody La Russa oddał im swój telefon komórkowy. "Z naszych informacji wynika, że prokuratorzy nie zabrali jednak karty SIM z racji tego, że jest ona zarejestrowana na spółkę senatora" - poinformował w sobotę portal telewizji Mediaset.
Przez ostatni weekend niektóre media sugerowały, że 21-latek próbuje zasłaniać się immunitetem ojca i celowo nie oddał tej karty. W poniedziałek jego obrońca sprostował: - To prokuratorzy z Mediolanu zdecydowali o tym, by zwrócić nam oddaną przez nas kartę właśnie dlatego, że jest zarejestrowana na Ignazia La Russę i chroniona immunitetem. W rozmowie z "Corriere della Sera" dodał, że jego klient w pełni współpracuje z organami ścigania.
Analizy danych na telefonie 22-latki będą miały z kolei potwierdzić to, z kim kontaktowała się dziewczyna podczas wieczoru 18 maja i dzień później. "Nic nie pamiętam. Opowiedz mi o wczoraj, czy ktoś mnie odurzył?", "Nie słuchałaś mnie, myślę, że cię odurzyli. Musiałaś później uciec, bo już cię nie widziałam. Dopóki nie przyniósł ci drinka, byłaś w bardzo dobrym stanie" - tak miała brzmieć esemesowa wymiana zdań między 22-latką i jej koleżanką, którą opisywał na początku lipca dziennik "Corriere". To, ile konwersacja ma wspólnego z prawdą, będzie teraz badać prokuratura.
24-latek żyje w Londynie, jak syn senatora
Przez ostatnie dwa tygodnie śledczy poszukiwali mężczyzny, który wyszedł z klubu razem z dziewczyną i Leonardem i również miał wykorzystać 22-latkę. Młody La Russa mówił o nim "kolega", nie był jednak w stanie wskazać jego miejsca pobytu. W poniedziałek 17 lipca udało się go namierzyć. "Prokuratura dotarła do 24-letniego mieszkańca Como" - poinformował portal tygodnika "La Verita".
24-letni Włoch Tommaso G., o pseudonimie Nico, na co dzień mieszka w Londynie i zarabia tam, grając na imprezach. Prokuratorzy z Mediolanu potwierdzili, że to on był w domu rodziny La Russa w nocy z 18 na 19 maja. "On również ma status podejrzanego o przemoc na tle seksualnym" - informuje dziennik "Il Fatto Quotidiano".
"Na ten moment śledczy nie biorą jednak pod uwagę wersji gwałtu zbiorowego, ponieważ oba stosunki miałyby się wydarzyć osobno, pojedynczo" - wyjaśnia portal Fanpage.
Ojciec dziewczyny liczy na obiektywizm, ojciec didżeja jest zdziwiony
Dziennikarz włoskiej "Repubbliki" rozmawiał z ojcem 22-letniej pokrzywdzonej. - Jeśli znajdą się dowody na to, o czym mówi moja córka, a ja jej wierzę, to zostanie to z nią na całe życie. Liczę na to, że ci, którzy będą badać i osądzać tę sprawę, będą w stanie obiektywnie podejść do przedstawionych faktów, niezależnie od władzy politycznej, jaką reprezentuje ojciec (oskarżonego - red.) - ma nadzieję mężczyzna, który woli pozostać anonimowy.
Z ojcem 24-letniego didżeja rozmawiał z kolei przedstawiciel tygodnika "La Verita". Opisuje swojego syna jako "świetnego, rozsądnego człowieka" i dlatego "dziwi go cała ta sytuacja". Przekazał też dziennikarzowi, że 24-letni Tommaso "często jest otoczony pięknymi dziewczynami i nie zażywa narkotyków".
"Nie wydaje mi się, żeby mógł zrobić coś takiego (dopuścić się gwałtu - red.)." - dodał. Dopytywany o to, jak według niego przebiegła zatem noc z 18 na 19 maja, powiedział: - A może to jest tak, że w dzisiejszych czasach dziewczyny najpierw uprawiają seks, a dopiero potem zdają sobie sprawę, z kim to zrobiły i w kolejnej chwili idą składać zawiadomienie? Sam nie wiem - powiedział.
Sprawę bada prokuratura z Mediolanu. Jak podają media, w tym tygodniu śledczy we współpracy z policją skupiają się na analizie danych z zarekwirowanych telefonów i nagraniach z kamer monitoringu.
Źródło: Repubblica, fanpage.it, Il Fatto Quotidiano, editorialedomani.it, Corriere della Sera
Źródło zdjęcia głównego: facebbok.com/Sen.Larussa