Cristina została porwana w lipcu 1975 roku. Przez miesiąc nieznani sprawcy szantażowali jej rodzinę i żądali okupu. Krewni przekazali im pieniądze, ale nastolatki już nigdy nie zobaczyli. Wkrótce jej ciało znaleziono na wysypisku śmieci. Teraz, 48 lat po tragicznych zdarzeniach, które wstrząsnęły Włochami, prokuratorka z Mediolanu oskarżyła czterech mężczyzn o porwanie, przetrzymywanie i doprowadzenie do śmierci 18-latki.
Prokuratorka Angela Minerva skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie Demetria L., Giuseppe C., Antonia T. i Giuseppe M.. W świetle nowych dowodów, dostarczonych jej przez grupę policjantów, czterej mężczyźni 1 lipca 1975 wspólnie porwali Cristinę Mazzotti i przetrzymywali później przez miesiąc w dole w ziemi.
"(...) Bez wystarczającej ilości powietrza, bez możliwości swobodnego poruszania się, odurzając dziewczynę znacznymi ilościami środków uspakajających i stymulujących, aż zmarła (...)" - cytuje akt dziennik "Repubblica".
W sprawie śmierci 18-latki toczyło się już śledztwo, odbył się też proces, w którym skazano 13 osób, usłyszeli jednak oni wyroki dożywocia jedynie za współudział. Czterech wyżej wymienionych oskarżonych ma być sprawcami - tymi, którzy osobiście porwali i uwięzili dziewczynę. W 1975 roku mieli od 19 do 25 lat.
Liczyli na potężny okup
30 czerwca 1975 roku Cristina bawiła się ze znajomymi w barze, świętowała swoje 18. urodziny i fakt zdania do kolejnej klasy. Po skończonej zabawie wsiadła z dwójką przyjaciół do samochodu i ruszyli w kierunku domu w Eupilio (region Lombardia, niedaleko jeziora Como), gdzie razem spędzali wakacje. W pewnym momencie drogę zagrodziła im czwórka uzbrojonych mężczyzn. Interesowała ich tylko Cristina, wiedzieli, że jej ojciec jest przedsiębiorcą. Obezwładnili dziewczynę i wywieźli ją w nieznanym kierunku, a dwójkę przyjaciół zostawili związanych na poboczu.
"Nazajutrz ojciec Cristiny, Helios Mazzotti, właściciel firmy przetwarzającej zboża, ale nie tak bogaty, za jakiego mieli go członkowie bandy, odebrał telefon z żądaniem okupu w wysokości 5 miliardów lirów" - przypomina dziennik "Corriere della Sera". Zrozpaczeni krewni zaczęli pożyczać pieniądze, bo wiedzieli, że sami nie będą w stanie zorganizować tak ogromnej sumy. W międzyczasie porywacze narkotyzowali Cristinę i zmuszali ją do pisania listów do rodziny.
Powietrze przez rurę o średnicy 5 centymetrów
18-latka była przetrzymywana w nieludzkich warunkach. "Dziura ze świeżo wycementowanymi ścianami, w jakiej żyła dziewczyna, miała wymiary 145 centymetrów na 155 centymetrów i była długa na 265 centymetrów. Kontakt ze światem zewnętrznym i wymiana powietrza odbywała się przez plastikową rurę o średnicy 5 centymetrów" - opisuje dziennikarz portalu lavocecosentina.it, cytując dokumenty z poprzednich procesów sądowych.
Rodzice 18-latki zaciągnęli pożyczkę pod zastaw domu i ostatecznie uzbierali 1 miliard i 50 milionów lirów (równowartość około czterech milionów dzisiejszych euro). 1 sierpnia zostawili je w miejscu wskazanym przez porywaczy, ale ci nie oddali im córki.
"1 września, dwa miesiące po zaginięciu dziewczyny, na dyżurkę policji zadzwonił nieznajomy i polecił im przekopać wysypisko śmieci w Galliate (15 kilometrów na zachód od Mediolanu). Tam policjanci odnaleźli ciało Cristiny" - informuje "Corriere".
Sukces prokuratury dzięki pracy mecenasa
W trakcie późniejszego procesu osób oskarżonych o współudział w porwaniu wyszło na jaw, że 18-latka zmarła najprawdopodobniej dzień przed tym, jak rodzina przekazała pieniądze porywaczom. Sprawa wstrząsnęła Włochami. "Na pogrzebie dziewczyny pojawiło się około 20 tysięcy ludzi" - informował dziennik "La Stampa" w 1975 roku.
Jak podają włoskie media, datę startu procesu czterech oskarżonych wyznaczono na 24 września 2024 roku. Rozprawa odbędzie się w sądzie apelacyjnym w miejscowości Como.
"Prawda nigdy nie ulega przedawnieniu w cywilizowanym kraju" - ogłosił we wtorek dziennikarzom mecenas Fabio Repici, pełnomocnik rodziny Mazzotti. Po części przypisuje sobie sukces w tej sprawie: śledztwo ruszyło po tym, jak osobiście dostarczył prokuraturze dokumenty, które zbierał przez ostatnie lata do swojej książki.
Źródło: Corriere della Sera
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps/Public Domain, vivi.libera.it