Centrum Ochrony Zdrowia Kobiety imienia świętej Anny to miejsce, które w Polsce nie miałoby prawa istnieć. W położonej w Rzymie placówce dokonywane są aborcje. We Włoszech kobiety mają wybór - do trzeciego miesiąca ciąży to wyłącznie one decydują, czy chcą urodzić dziecko. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Do tego miejsca w centrum Rzymu rzadko zapraszane są media - w Centrum Ochrony Zdrowia Kobiety imienia świętej Anny wykonuje się między innymi badania przesiewowe, zabiegi ginekologiczne oraz wizyty ciążowe. Ważną dla kobiet częścią struktury jest publiczna i bezpłatna klinika aborcyjna.
- Kiedy przychodzą do nas kobiety, przeprowadzamy z nimi przewidzianą przepisami rozmowę. Lekarz informuje pacjentkę jakie są jej prawa, zarówno te dotyczące pomocy finansowej, jak i te dotyczące ochrony jej stanowiska pracy - mówi kierowniczka klinki doktor Anna Pompili.
- W przypadkach, w których powodem chęci przerwania ciąży jest sytuacja materialna i uznamy to za słuszne, możemy skierować pacjentkę do przedstawiciela opieki społecznej na dodatkową konsultację. Po rozmowie wydajemy dokument, który uprawnia do usunięcia ciąży - dodaje.
Prawo do aborcji we Włoszech
Zgodnie z włoskim prawem, które obowiązuje od 45 lat, w pierwszych trzech miesiącach ciąży, o jej przerwaniu decyduje wyłącznie kobieta. To ona, z pełną odpowiedzialnością, składa deklarację, że ciąża zagraża jej zdrowiu fizycznemu lub psychicznemu - albo życiu. Po trzecim miesiącu przesłanki do aborcji musi stwierdzić lekarz.
- To kobieta w ciąży najlepiej umie ocenić sytuację, w której się znajduje. Przychodzą tu różne osoby: niepełnoletnie, zbliżające się do menopauzy i w dużej części te, z wykształceniem średnim, pracujące, które na tym etapie swojego życia, z pełną odpowiedzialnością decydują o tym, że nie są w stanie urodzić - stwierdza doktor Anna Pompili.
W rzymskiej klinice w zeszłym roku umożliwiono przerwanie ciąży tysiącowi kobiet. W przypadkach, w których są ku temu wskazania, procedura polega na udostępnieniu pacjentce pigułki poronnej, którą może zażyć w warunkach szpitalnych albo w domu. Nad jej bezpieczeństwem czuwają lekarze publicznej służby zdrowia.
- Chciałabym zrozumieć, jak można zmusić jakąkolwiek kobietę, żeby donosiła niechcianą ciążę. Powstały liczne badania naukowe, które opisują negatywny wpływ takiego przymusu na zdrowie kobiet. I nie tylko ich, ale wszystkich członków ich rodzin, także dzieci, które już są na świecie – zwraca uwagę doktor Pompili.
Włoscy ginekolodzy zasłaniają się klauzulą sumienia
Opinię Anny Pompili podziela jednak mniejszość lekarzy w kraju. Według danych włoskiego Ministerstwa Zdrowia blisko 65 procent ginekologów pracujących w szpitalach publicznych i klinikach ginekologicznych jest objętych klauzulą sumienia - i odmawia pacjentkom świadczenia, do którego mają prawo. W trzech regionach - Abruzji, Molise i Sycylii - klauzulą sumienia objętych jest ponad 80 procent specjalistów.
- W niektórych częściach kraju, jak w Piemoncie, władze regionu pozwalają na obecność tak zwanych aktywistów prolife w poczekalniach klinik aborcyjnych. To niedopuszczalne, nie mają kompetencji by tam być - uważa ginekolożka Giovanna Scassellati, która przez 27 lat prowadziła klinikę aborcyjną w rzymskim szpitalu Świętego Kamila.
Scassellati pilnuje, by prawo, o które ponad 40 lat temu walczyły Włoszki, było przestrzegane. - Nie wszyscy mają pieniądze, żeby po odmowie ze strony lekarza podróżować do innego regionu. Do szpitali publicznych często przychodzą migrantki, kobiety z Filipin, z Polski, z Rumunii. Sytuacja się pogarsza: słyszymy, że na studiach medycznych często nie uczy się nawet, jak przeprowadzać zabieg przerwania ciąży - podkreśla. Wyjaśnia, że dzieje się tak, ponieważ większość uczelni medycznych w kraju jest katolicka. - W Rzymie tylko jedna nie jest - dodaje.
Prawica chce ograniczenia lub likwidacji prawa do aborcji
Odkąd pięć miesięcy temu władzę we Włoszech objęła prawicowa koalicja pod przewodnictwem Giorgi Meloni, w parlamencie złożono cztery propozycje zmiany prawa, które zakładają ograniczenie lub likwidację prawa do aborcji.
Jeden z projektów ustaw złożonych przez włoską prawicę zakłada między innymi, że płód ma uzyskać status osoby, a więc usunięcie go ma być równoznaczne z zabójstwem. Propozycję nowelizacji złożył wicemarszałek senatu, Maurizio Gasparri z Forza Italia.
- Nie sądzę, że ten projekt zostanie przyjęty z łatwością, ale jest sposobem, by chronić życie, postawić sztandar. Potem zobaczymy, w jakim stopniu realne jest jego wdrożenie - mówi Maurizio Gasparri.
Wicemarszałek włoskiego Senatu wyjaśnia, że po wejściu w życie jego projektu płód zyskałby "wszystkie prawa". - Proszę wziąć pod uwagę, że już teraz wedle naszego prawa płód może dziedziczyć. A po wejściu w życie mojej propozycji te prawa by się rozszerzyły. W pierwszej kolejności na prawo do życia - dodaje.
Premier Włoch obiecuje, że mimo propozycji koalicjantów prawa aborcyjnego nie zmieni.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: fakty