Włoskie media opisują tragedię, do jakiej doszło na skale Altar Knotto. Para zakochanych robiła sobie pamiątkowe zdjęcia. - Nagle zakręciło mi się w głowie, Andrea chwycił mnie za ramię, żebym nie straciła równowagi. Wtedy wypadł mi z ręki telefon - opisuje Sara. Jej partner postanowił zejść w dół skały, żeby go podnieść. - W pewnym momencie powiedział, że zablokowała mu się stopa w skale. Uwolnił ją, a potem usłyszałam tylko jego krzyk. I zniknął - relacjonuje partnerka.
Wypadek miał miejsce w sobotę. "30-letni turysta, zamieszkały w prowincji Rovigo, zmarł po południu, po tym jak spadł 100 metrów z masywu skalnego w stronę doliny Val d'Astico w prowincji Vicenza (region Wenecji Euganejskiej - red.)" - podała agencja prasowa ANSA. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że zszedł po stromym zboczu, żeby podnieść telefon swojej dziewczyny.
Służby ratunkowe wezwała przerażona partnerka 30-latka. "W poszukiwaniach mężczyzny wzięli udział strażacy, Górskie Pogotowie Ratunkowe i członkowie SUEM 118 ("Servizio Urgenza Emergenza Medica", "Służby Ratownictwa Medycznego")" - informowała ANSA.
Po południu odnaleźli ciało 30-latka na zboczu skały.
Zdjęcie wywołało skandal
Dzień później, Sara, partnerka zmarłego mężczyzny, postanowiła opublikować w mediach społecznościowych ostatnią fotografię, jaką zrobili wspólnie przy Altar Knotto - to masyw skalny o nietypowym kształcie, gdzie turyści chętnie pozują do zdjęć ze względu na panoramę doliny ciągnącej się w dole przez kilka kilometrów.
21 sierpnia napisała "To nasze ostatnie, przeklęte zdjęcie. Na zawsze będziesz ze mną" i dodała je na swoim profilu na instagramie.
Jak mówi dziennikarzowi "Corriere della Sera", niedługo później musiała zablokować swój profil ze względu na obraźliwe wiadomości i pogróżki, jakie zaczęła dostawać w prywatnych wiadomościach. "To twoja wina. To ty powinnaś zginąć. Może dodasz też selfie z pogrzebu?" - mieli pisać do niej nieznajomi internauci.
Miał namawiać, żeby weszła razem z nim na szczyt skały
W rozmowie z "Corriere" opowiedziała, jak doszło do tragicznego wypadku. - Na sobotę zaplanowaliśmy krótką wycieczkę do Altar Knotto. Kiedy dotarliśmy do stóp skały, Andrea postanowił, że na nią wejdzie. Lubił się wspinać - relacjonowała 27-latka.
- Ja za tym nie przepadam, dostaję zawrotów głowy. Ale tamtego dnia namawiał mnie ze szczytu, żebym do niego dołączyła. Nie chciałam, ale dałam się przekonać, weszłam i zrobiliśmy sobie kilka wspólnych zdjęć. Potem zaproponował, żebym zapozowała sama, z krawędzi skały - dodaje Sara.
Po zrobieniu zdjęcia podszedł do niej, żeby pokazać jak wyszło. - Źle się poczułam, zbladłam, trzęsły mi się nogi, zaczęło mi się kręcić w głowie. Andrea chwycił mnie za ramię, żebym nie straciła równowagi. Wtedy wypadł mi z ręki telefon - opowiadała Sara dziennikarzowi "Corriere".
Andrea miał zaproponować jej, że zejdzie w dół urwiska poszukać aparatu komórkowego. - W pewnym momencie powiedział, że zablokowała mu się stopa w skale. Wiem, że zdołał ją uwolnić, a potem usłyszałam tylko jego krzyk. I zniknął - zakończyła 27-latka.
Na pytanie, dlaczego postanowiła opublikować ich wspólną fotografię z miejsca śmierci ukochanego, odpowiedziała, że zrobiła to dla Andrei. - Uwielbiał robić zdjęcia i dodawać je w mediach społecznościowych, swój instagramowy profil traktował jak album. Lubił je potem przeglądać i wspominać - tłumaczy.
Po tym jak zalała ją fala hejtu, zdecydowała, że zablokuje konto i od weekendu jest ono widoczne tylko dla kręgu jej znajomych.
- Teraz nasze wspólne zdjęcia będą tylko dla mnie, będę je przeglądać jak album fotograficzny. Tak jak robił Andrea - mówi Sara.
W środę rano w Rovigo odbyły się uroczystości pogrzebowe 30-latka.
Źródło: "Corriere della Sera"
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps