Wydział zdrowia we włoskiej Aoście wszczął dochodzenie w sprawie lekarza miejscowego szpitala, który przeprowadził tam tomografię komputerową swojemu kotu. Radiolog tłumaczy, że ratował życie zwierzęciu, a walka o nie jest "misją lekarza".
Włoski portal Corriere Torino opisuje sprawę kierownika oddziału radiologii w szpitalu Umberto Parini w mieście Aosta na północy kraju. Gianluca Fanelli, lekarz, a prywatnie również mąż lokalnej polityk, zabrał do szpitala swojego kota po tym, jak zwierzę spadło z dachu budynku, w którym mieszka z rodziną. Następnie wykonał kotu tomografię komputerową, a także przeprowadził u zwierzaka drenaż odmy opłucnowej - zabieg polegający na wprowadzeniu cienkiej rurki w przestrzeń między żebrami, by pomóc mu w oddychaniu.
Kot, a właściwie kotka Atena, przeżyła. Lokalny wydział zdrowia wszczął jednak wewnętrzne dochodzenie, a także poinformował o sprawie prokuraturę w Aoście. Jak podaje "The Guardian", teraz lekarzowi grożą zarzuty za marnotrawstwo publicznych pieniędzy i narażenie pacjentów na pozbawienie ich usług medycznych.
Tomografia kota. Lekarz tłumaczy
W liście do wydziału zdrowia, który przytacza Corriere Torino, lekarz tłumaczy, że kot "spadł z siódmego piętra i wylądował na strychu sklepu na pierwszym piętrze". Pisze, że gdy znalazł Atenę, była ona w stanie, który określił jako "pomiędzy życiem a śmiercią", więc życie mogła jej uratować jedynie "szybka interwencja". Pomógł kotu "po upewnieniu się, że w szpitalu nie ma żadnych innych pacjentów" potrzebujących pomocy. Podkreślił ponadto, że wykonał tomografię komputerową w momencie, gdy wszystkie zaplanowane na ten dzień badania tą aparaturą zostały już przeprowadzone. W dalszej części listu podkreśla, że "bycie lekarzem oznacza wypełnianie misji całkowitego poświęcenia się służbie walki o życie, a to życie płynie w każdej żywej istocie. - Gdybym nie zrobił wszystkiego, co w mojej mocy – jako radiolog interwencyjny przyzwyczajony do podejmowania natychmiastowych decyzji w celu ratowania życia – i mój kot by umarł, nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Nie wybaczyłyby mi tego również moje dzieci, które go uwielbiają - tłumaczy.
W końcówce listu przeprasza jednak, "jeśli jego zachowanie doprowadziło do naruszenia zasad" i "jest gotów osobiście wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za zwrot poniesionych przez szpital strat finansowych".
Corriere Torino pisze, że Fanelli jest mężem Nicoletty Spelgatti, polityczki zasiadającej we włoskim Senacie z ramienia centroprawicowej partii Liga Północna. W rozmowie z gazetą "La Presse", komentując sprawę swojego męża, stwierdziła ona, że "w życiu zawsze trzeba postępować właściwie, bez względu na konsekwencje". "Wiem tylko, że mój mąż uratował życie, a nikomu niczego nie zabrał, bo badania tomografem nie były już wykonywane".
Źródło: ""Corriere Torino", "Guardian"
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock