Brytyjska Izba Gmin przeprowadziła w poniedziałek debatę "o konieczności zniesienia dyskryminacyjnego, dzielącego ludzi i kontrproduktywnego" dekretu o zmianach w amerykańskich przepisach imigracyjnych wprowadzonych przez prezydenta Donalda Trumpa.
Tak zwane "nadzwyczajne debaty" ("emergency debate") nie mają konsekwencji prawnych, a są jedynie deklaracją polityczną posłów zasiadających w Izbie Gmin. Rocznie organizowane jest ich zaledwie kilka - zazwyczaj w związku ze sprawami o szczególnej wadze krajowej lub międzynarodowej, które zdaniem grupy posłów wymagają szybkiej reakcji politycznej.
Brytyjczycy wyłączeni z dekretu Trumpa
Poniedziałkowa dyskusja ws. prezydenckiego dekretu Donalda Trumpa radykalnie ograniczającego napływ uchodźców i wjazd do USA obywateli siedmiu muzułmańskich krajów: Iraku, Iranu, Syrii, Sudanu, Libii, Jemenu i Somalii, została zorganizowana na wniosek byłego lidera Partii Pracy, Eda Milibanda i urodzonego w Iraku posła Partii Konserwatywnej Nadhima Zahawiego, który według pierwszych doniesień medialnych mógł być także objęty zakazem opisanym w prezydenckim dekrecie. Wcześniej w poniedziałek minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Boris Johnson poinformował jednak, że obywatele Wielkiej Brytanii zostali wyłączeni spod nowych przepisów. Debata zakończyła się jednogłośnym przyjęciem uchwały, że parlament przeprowadził dyskusję "o konieczności zniesienia dyskryminacyjnego, dzielącego ludzi i kontrproduktywnego" dekretu Trumpa. W trakcie obrad parlamentu w pobliżu siedziby premier Theresy May na Downing Street trwała demonstracja przeciwko prezydentowi Trumpowi. Według szacunków policji w proteście wzięło udział ponad 20 tys. osób.
Autor: tmw/kib / Źródło: PAP