Jeden z rosyjskich naukowców odpowiedzialnych za stworzenie środka paraliżująco-drgawkowego nowiczok obarczył Rosję odpowiedzialnością za atak na Siergieja Skripala i jego córkę Julię - poinformował we wtorek "Financial Times".
Jako profesjonalny chemik w pełni rozumiem, że nie będziemy mieli 100 proc. dowodu na winę (...), ani od angielskich specjalistów, ani ekspertów Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej Władimir Uglew
Gazeta opublikowała treść wiadomości przesłanych przez Władimira Uglewa, który od lat 70. do lat 90. pracował w ramach radzieckiego programu rozwijania broni chemicznej w laboratorium wojskowym w Szychanach. To właśnie tam w 1975 roku stworzono nowiczok.
"Nie mam wątpliwości, że użyto dokładnie A-234" - napisał naukowiec. "Jako rosyjski obywatel nie akceptuję potężnego szowinizmu, podsycanego przez reżim kremlowsko-łubiańskich złodziei i zabójców, a w efekcie w pełni rozumiem i popieram politykę brytyjskiego rządu wobec Rosji" - dodał Uglew. Jednocześnie zastrzegł: "Jako profesjonalny chemik w pełni rozumiem, że nie będziemy mieli 100 proc. dowodu na winę (...), ani od angielskich specjalistów, ani ekspertów Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW)".
Uglew napisał, że nie spodziewa się, aby OPCW było w stanie potwierdzić pochodzenie użytej substancji ani to, w jaki sposób znalazła się ona w Wielkiej Brytanii. Skripal oraz towarzysząca mu córka trafili do szpitala w stanie krytycznym 4 marca, gdy znaleziono ich nieprzytomnych na ławce w centrum handlowym w Salisbury na południowym zachodzie Anglii. W toku śledztwa brytyjskie władze uznały, że zostali oni zaatakowani opracowanym za czasów ZSRR bojowym środkiem trującym typu Nowiczok. Próba zabójstwa Skripala, byłego oficera rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, który przeszedł na stronę brytyjską, wywołała największy kryzys w relacjach Wielkiej Brytanii z Rosją od zakończenia zimnej wojny.
Autor: mtom / Źródło: PAP