Dwa dni po zamachu w Brukseli na jaw wychodzą kolejne szczegóły dotyczące ostatnich chwil przed wybuchami w metrze i na lotnisku. Taksówkarz, który zawiózł do portu Zaventem trzech terrorystów, a później doprowadził policję od ich mieszkania, opowiedział portalowi DH.be o ich ostatnim kursie.
Brukselski taksówkarz tuż po wtorkowym zamachu pojawił się na policji, mówiąc, że wiózł trzech podejrzanych klientów na lotnisko, a chwilę później usłyszał eksplozje w terminalu odlotów, pod który ich odstawił.
Zginęło tam co najmniej 12 osób, a ponad 100 zostało rannych.
Podejrzane zachowanie
Portal DH.be opisuje więcej szczegółów dotyczących ostatniego kursu terrorystów.
Według taksówkarza mężczyźni wsiedli do samochodu w dzielnicy Schaerbeek wyjątkowo skupieni. Wcześniej nie pozwolili mu włożyć swoich toreb do bagażnika. Zrobili to sami. Z tyłu usiadło dwóch mężczyzn zidentyfikowanych jako Brahim El Bakraoui i Najim Laachraoui. Przez całą podróż "nie rozmawiali ze sobą" - powiedział taksówkarz. Z przodu usiadł jednak mężczyzna w kapeluszu - na zdjęciu na kamer monitoringu na lotnisku idący po prawej stronie kadru. On - według relacji kierowcy - od razu zaczął wywód o roli Amerykanów i Ameryki w świecie, i tego, że dokonują zabójstw. Miał mówić, że "jest zły na Stany Zjednoczone".
Ten fragment relacji sugeruje to, co w środę opisywały już belgijskie media, a mianowicie podejrzenia policji, która uważa, że zamachowcy próbowali uderzyć w Amerykanów. Wybuchy miały miejsce niedaleko stanowiska linii American Airlines. Wiadomo, że w zamachu zostało rannych zostało co najmniej kilku obywateli USA.
Taksówkarz powiedział też portalowi DH.be, że w trakcie jazdy poczuł silną woń amoniaku. Potem, gdy mężczyźni wysiadali przy terminalu odlotów, znów sami wyciągając swoje bagaże, na wszystkich torbach zobaczył "białe ślady". W czasie, gdy dwaj terroryści samobójcy odchodzili od samochodu, człowiek w kapeluszu kończył rozmowę. To on zapłacił za kurs.
W tym czasie do taksówki wsiadł już kolejny klient i kierowca odjechał. Po chwili - nie wiadomo jak długiej - "usłyszał eksplozje" i pojechał na najbliższy posterunek policji.
Na lotnisku wysadzili się w powietrze Brahim El Bakraoui i Najim Laachraoui. Mężczyzna w kapeluszu - do tej pory niezidentyfikowany - uciekł z miejsca zbrodni przed zamachem.
Autor: adso\mtom / Źródło: Dh.be
Źródło zdjęcia głównego: police.be