"Wikileaks stawia pytania całemu światu"


Największa na świecie organizacja broniąca praw człowieka - Amnesty International - pozytywnie oceniła niedzielny przeciek amerykańskich not dyplomatycznych.

- W sumie to pozytywne, ponieważ zmienia równowagę między obywatelami a rządami w zakresie władzy informacji - oświadczył sekretarz generalny Amnesty International Salil Shetty na konferencji prasowej w Paryżu.

- Opowiadamy się o wiele bardziej za wolnością słowa niż za wykorzystywaniem bezpieczeństwa narodowego jako pretekstu, by informacji nie podawać - dodał, przypominając fakt ukrywania informacji o więźniach Guantanamo.

Poważna rozmowa z Wikileaks

Shetty ocenił, że portal internetowy wziął pod uwagę krytykę ze strony tej organizacji pozarządowej i wykaże więcej ostrożności w ujawnianiu depesz dyplomatycznych.

Podczas rozpowszechniania latem przez Wikileaks przecieków na temat Afganistanu Amnesty International przeprowadziła z przedstawicielami portalu stanowczą rozmowę, "ponieważ internetowy portal, publikując nazwiska, naraził ludzi na niebezpieczeństwo" - wyjaśnił. Jak zaznaczył, już w październiku podczas publikacji treści z Iraku "uwzględnili naszą krytykę" - podkreślił.

Stawiają pytania światu

Shetty przyznał, że Amnesty International i Wikileaks "nie prowadzą takiej samej działalności i że sposób działania Wikileaks stawia pytania całemu światu".

- Jeśli chodzi o nas, od decyzji o sporządzeniu raportu do jego publikacji mogą upłynąć i dwa lata, ponieważ staramy się o jak najbardziej wiarygodne źródła informacji - podkreślił.

Wielki przeciek Wikileaks

Wikileaks rozpoczął w niedzielę wieczorem z pomocą pięciu wielkich tytułów prasy światowej publikację 250 tys. amerykańskich depesz dyplomatycznych, ściągając na siebie krytykę ze strony rządów, zwłaszcza amerykańskiego. Niektóre dzienniki wyraziły zastrzeżenia co do tej akcji, uznając, że część informacji rządowych powinna zostać poufna.

Źródło: PAP, lex.pl