Rośnie liczba ofiar po nocnym pożarze apartamentowca w stolicy Wietnamu, Hanoi. Zginęło 56 osób, a rannych zostało 37. Policja zatrzymała właściciela budynku Nghiema Quang Minha, oskarżając go o naruszenie przepisów przeciwpożarowych - podało ministerstwo bezpieczeństwa publicznego w komunikacie, dodając, że śledztwo w tej sprawie jest w toku.
Według świadków pożar wybuchł tuż przed północą z wtorku na środę czasu lokalnego. Dziewięciopiętrowy budynek w Hanoi zamieszkiwało 150 osób - podała oficjalna wietnamska agencja informacyjna, która określiła pożar jako "bardzo poważny".
Ogień udało się opanować w ciągu dwóch godzin.
56 osób nie żyje, kilkadziesiąt rannych
Liczba ofiar śmiertelnych pożaru wzrosła do 56, rannych zostało 37 osób - poinformowała w środę wietnamska policja. Wcześniej informowano o 30 ofiarach śmiertelnych i 54 rannych.
Strażakom udało się uratować 70 osób uwięzionych w płonącym budynku. 54 z nich zostały ranne i natychmiast trafiły do szpitali. Kilka osób zostało hospitalizowanych po tym, jak wyskoczyły z okien budynku, uciekając przed ogniem.
Zatrzymano właściciela budynku
Na nagraniach w wietnamskiej telewizji pokazano strażaków wyposażonych w węże i drabiny w trakcie nocnej akcji ratowniczej, w dzień nad budynkiem unosiła się ściana gęstego, ciemnego dymu - relacjonowała agencja Reutera. Trwa dochodzenie w sprawie przyczyny pożaru.
Policja zatrzymała właściciela budynku Nghiema Quang Minha, oskarżając go o naruszenie przepisów przeciwpożarowych - podało ministerstwo bezpieczeństwa publicznego w komunikacie, dodając, że śledztwo w tej sprawie jest w toku.
Premier Pham Minh Chinh odwiedził w środę miejsce tragedii i zaapelował o zmianę przepisów przeciwpożarowych dotyczących małych budynków mieszkalnych oraz gęsto zaludnionych obszarów - przekazano w komunikacie wietnamskiego rządu.
Źródło: PAP, Reuters