Polski kierowca TIR-a, aresztowany w sobotę po wypadku na brytyjskiej autostradzie M1, w poniedziałek po raz pierwszy stanął przed sądem. - Na sali sądowej przez około kwadrans odczytywano mu zarzuty. On w tym czasie chlipał i wycierał łzy chusteczką - relacjonował korespondent "Faktów" TVN Maciej Woroch. Sobotni wypadek, jak piszą media na Wyspach, był najtragiczniejszym na brytyjskich drogach od 1993 roku.
Do wypadku z udziałem dwóch ciężarówek i busa doszło w nocy z piątku na sobotę, około godziny 3. czasu lokalnego (około godz. 4. w Polsce). Siedem z ośmiu ofiar śmiertelnych było członkami jednej rodziny.
Pierwsza rozprawa Polaka
W poniedziałek aresztowany po wypadku 31-letni Ryszard M. stanął przed sądem. Jak relacjonował korespondent "Faktów" TVN Maciej Woroch, Polakowi odczytano zarzuty. - On w tym czasie chlipał i wycierał łzy chusteczką - opowiadał.
Mężczyzna usłyszał osiem zarzutów spowodowania śmierci i cztery zarzuty spowodowania poważnych uszkodzeń ciała w wyniku niebezpiecznego (lub lekkomyślnego) prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu.
Sąd w High Wycombe zdecydował, że Polak pozostanie w areszcie, a 26 września jego proces rozpocznie się przed sądem koronnym w Aylesbury.
Po wypadku zatrzymano również Anglika, który prowadził drugą ciężarówkę biorącą udział w zdarzeniu. 53-latek usłyszał niemal identyczne zarzuty jak Polak, jednak nie był pod wpływem alkoholu. Zwolniono go warunkowo z aresztu i stanie on przed sądem dopiero 11 września.
Tragiczny wypadek na M1
Brytyjskie media nie podają szczegółów wypadku. Wiadomo jedynie, że trzy pojazdy jechały w tym samym kierunku. Zdjęcia z miejsca tragedii pokazują, że nie tylko bus, ale również obie ciężarówki zostały poważnie zniszczone. Pojazdy należały do dwóch firm z branży logistycznej.
Tymczasem w szpitalu o życie ciągle walczą trzy z czterech rannych w wypadku osób, które znajdowały się w zmiażdżonym busie. Pięcioletnia dziewczynka, kobieta i mężczyzna są w stanie krytycznym. Życiu czwartej osoby nie zagraża niebezpieczeństwo.
Autor: kg,mm/adso/jb / Źródło: PAP, TVN24