Około 30 posłów brytyjskiej Partii Konserwatywnej pracuje nad strategią, która miałaby doprowadzić do rezygnacji premier Theresy May. Szefowa rządu zareagowała na doniesienia medialne komentarzem, że "kraj potrzebuje spokojnego przywództwa", a ona sama ma "pełne poparcie rządu".
Były współprzewodniczący ugrupowania Grant Shapps został zidentyfikowany w piątkowym wydaniu dziennika "The Times" jako przywódca grupy przeciwnej Theresie May. Według informacji prasowych, w weekend posłowie ci planują rozmawiać z kolejnymi deputowanymi, chcąc przekonać ich do zmiany na stanowisku premiera.
Źródło "Timesa" twierdzi, że "ich liczba rośnie", a "ludzie, którzy do tej pory myśleli, że May powinna odejść w 2019 roku (po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE - red.), teraz dochodzą do wniosku, że nie ma tyle czasu".
"Nadszedł czas, żebyśmy mieli wybory lidera"
Do rozpoczęcia procedury wyboru nowego lidera Partii Konserwatywnej - a w efekcie także premiera, kiedy ugrupowanie to jest u władzy - konieczne jest uzyskanie podpisów 15 procent posłów tego ugrupowania, czyli 48. Muszą oni złożyć wniosek na ręce Grahama Brady'ego, przewodniczącego parlamentarnego komitetu 1922, który zrzesza deputowanych bez stanowisk w rządzie.
Shapps, który był współprzewodniczącym Partii Konserwatywnej w latach 2012-2015, a następnie wiceministrem do spraw rozwoju międzynarodowego, przekonywał w piątek rano w rozmowie z mediami: - Wydaje mi się, że nadszedł czas, aby rozwiązać kwestię przywództwa i podobnie myśli wielu moich kolegów.
Jak zapewnił, "chcieliśmy to przekazać Theresie May prywatnie, ale obawiam się, że teraz to się odbywa nieco bardziej publicznie".
Polityk przekonywał, że "kraj potrzebuje przywództwa, szczególnie w tym momencie, a konferencja partyjna i wydarzenia, które do niej prowadziły pokazały, że to się nie wydarzy". - Nadszedł czas, żebyśmy mieli wybory lidera lub przynajmniej uzgodnili, kiedy do nich powinno dojść - tłumaczył.
Minister broni premier
Z kolei w artykule dla dziennika "The Telegraph" minister spraw wewnętrznych Amber Rudd napisała, że May powinna pozostać na stanowisku, podkreślając, że Wielka Brytania "jest w kluczowym momencie swojej historii". Zapewniała, że rząd May "poprowadzi kraj we właściwym kierunku".
Rudd odniosła się także do środowego wystąpienia May na konferencji partyjnej w Manchesterze, które miało być okazją do wzmocnienia pozycji, ale obfitowało we wpadki. Było wielokrotnie przerywane: raz z powodu protestującego mężczyzny, który wręczył premier fałszywy formularz P45, wystawiany osobie odchodzącej z pracy, a następnie kilkukrotnie przez problemy szefowej rządu z głosem i jej napady kaszlu. Pod koniec wystąpienia ze sceny zaczęły także odpadać litery znajdujące się w sloganie Partii Konserwatywnej.
"Jeśli prezentacja zawodzi, to powinniśmy patrzeć dalej niż tylko na opakowanie i skupić się na tym, co jest w środku, na treści wystąpienia. To życie ludzi i to, co możemy zrobić dla was i dla kraju" - argumentowała w artykule Rudd, wyliczając szereg rozwiązań wprowadzanych przez czołowych ministrów, które jej zdaniem realizują misję rządu: aby każde kolejne pokolenie było w lepszej sytuacji niż poprzednie.
"To jest właśnie to, co my - rząd Theresy May - chcemy zrobić: wytyczyć lepszą ścieżkę rozwoju, która prowadzi do zamożnego, bezpiecznego i zjednoczonego kraju. Możemy to zrobić i zrobimy, pod jej przywództwem. Powinna zostać na stanowisku" - zaznaczyła Rudd.
May o potrzebie "spokojnego przywództwa"
Do doniesień medialnych odniosła się w piątek po południu sama premier. Theresa May przebywa w swoim okręgu wyborczym w Maidenhead na zachód od Londynu, gdzie dochodzi do zdrowia po chorobie, która utrudniła jej w środę wygłoszenie przemówienia podczas konferencji partyjnej. W drodze na lokalne wydarzenie charytatywne szefowa rządu powiedziała reporterom: - Kraj potrzebuje spokojnego przywództwa, które zapewniam, mając pełne poparcie gabinetu. Jak dodała, w przyszłym tygodniu przedstawi posłom w Izbie Gmin informacje o przemówieniu, które wygłosiła we Florencji na temat Brexitu i które jej zdaniem "realnie nadało tempa" negocjacjom. May zapowiedziała też, że przedstawi roboczą wersję ustawy dotyczącej ograniczenia kosztów energii.
Brytyjczycy podzieleni
Według sondażu YouGov dla "Timesa", 39 procent wyborców uważa, że May powinna pozostać na stanowisku, a 38 procent oczekiwałoby jej rezygnacji.
Wśród sympatyków Partii Konserwatywnej May wciąż cieszy się jednak wysokim poparciem aż 68 procent ankietowanych, podczas gdy przeciwnego zdania jest zaledwie 21 procent.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP