Wielka awaria hydroelektrowni na rzece Jenisej na Syberii może pochłonąć nawet kilkadziesiąt ofiar. Ostatnie dane mówią o 10 zabitych i 11 rannych, jednak ten tragiczny bilans może się zwiększyć, bo wciąż trwają poszukiwania 30 zaginionych.
Do awarii doszło w Sajańsko-Szuszeńskiej elektrowni wodnej w Chakasji na Syberii. Wszystkie ofiary, ranni i zaginieni to pracownicy siłowni.
Wcześniej minister do spraw nadzwyczajnych regionu Chakasja Andriej Kliujew oświadczył, że los 68 osób jest nieznany. Reuters zaś mówił o 54 zaginionych. Jednak ostatnie doniesienia agencji Interfax wspominają, że liczba nieodnalezionych spadła do 30.
Całą sprawę zrelacjonowało rosyjskie ministerstwo ds. nadzwyczajnych. Do awarii doszło o godz. 4.49 czasu moskiewskiego (2.49 czasu polskiego). Uszkodzonych zostało sześć z 10 agregatów. Jeden został zniszczony całkowicie, dwa są poważnie uszkodzone. Rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu oświadczył, że odbudowa tych trzech urządzeń może potrwać nawet kilka lat.
Przyczyna: ciśnienie?
Znana jest już przyczyna wypadku. Szojgu poinformował, że był to hydroudar, czyli gwałtowny wzrost ciśnienia wody. W jego wyniku, w jednym z agregatów runął mur. Pod wodą znalazła się hala maszynowa. Agregat ten był prawdopodobnie remontowany.
Z kolei Prokuratura Generalna FR nie wyklucza, że przyczyną katastrofy była eksplozja transformatora olejowego w hali maszynowej podczas remontu jednego z agregatów.
Siłownia została wyłączona.
Nie ma ryzyka zalania
Eksperci uspokajają: gigantycznej tamie, spiętrzającej wodę na wysokość 245 metrów, nic nie grozi. Rosyjskie ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych zapewniło, że nie ma ryzyka zalania okolicznych miejscowości. Dlatego też nie ewakuowano okolicznych mieszkańców.
Radio Echo Moskwy podało jednak, że mimo to mieszkańcy miejscowości znajdujących się w rejonie zapory, z własnej inicjatywy opuszczają swoje domy. Na drogach tworzą się korki.
Władze zdecydowały się na ewakuację jednego z obozów młodzieżowych nad Jenisejem.
Prądu nie ma, środowisko skażone
Katastrofa doprowadziła do ograniczenia dostaw prądu dla odbiorców przemysłowych w regionie, w tym do czterech kombinatów aluminium należących do koncernu Rusal, największego producenta aluminium na świecie. Kombinaty otrzymują już energię elektryczną z innych siłowni.
Wypadek spowodował skażenie wód Jenisieja. Do rzeki wyciekł olej transformatorowy. Na wodzie unosi się plama, która ma pięć kilometrów długości. Ponad 100 ratowników bierze udział w usuwaniu skutków awarii.
Będzie komisja
Na katastrofę zareagowali najwyższej rangi państwowi politycy.
Prezydent Dmitrij Miedwiediew wysłał na miejsce ministra Szojgu i szefa resortu energetyki Siergieja Szmatko. Premier Władimir Putin na wysłannikach nie skończył. Polecił swojemu zastępcy Igorowi Sieczinowi powołanie specjalnej komisji, która zajmie się usuwaniem skutków awarii i odbudową elektrowni.
Miliardy rubli strat
Szkody spowodowane awarią są ogromne - szacuje się je na miliardy rubli, czyli dziesiątki milionów dolarów.
Siłownia należy do kontrolowanej przez państwo spółki RusGidro, operatora całej energetyki wodnej w Rosji. Po awarii, wartość akcji RusGidro na moskiewskich giełdach spadła o ponad 7 proc. Obrót akcjami zawieszono.
Sajano-szuszeńska hydroelektrownia jest największą rosyjską elektrownią wodną. Jest też piątą co do wielkości na świecie. Jej zapora ma 245 metrów wysokości i 1066 metrów długości, a także 105,7 metrów szerokości u podstawy i 25 metrów - na grzbiecie.
Pierwszy blok energetyczny został oddany do użytku w 1978 roku, a 10 lat później została ukończona budowa całego zakładu. Od 2011 roku ma się rozpocząć jego modernizacja.
kj//kdj/k/jak//kwj
Źródło: Reuters, Polskie Radio, PAP, france24.com, Interfax