W wyborach prezydenckich w Iranie startuje sześciu kandydatów, w tym czterech konserwatystów i dwóch polityków o umiarkowanych poglądach.
KONSERWATYŚCI:
Said Dżalili: 47 lat; jest najmłodszym z kandydatów i aktualnym przewodniczącym Najwyższej Rady ds. Bezpieczeństwa Narodowego. Uważany za człowieka z kręgów najwyższego przywódcy duchowo-politycznego w Iranie ajatollaha Alego Chameneiego. Od 2007 r. jest jego bezpośrednim przedstawicielem w negocjacjach dotyczących irańskiego programu nuklearnego, które Teheran prowadzi z wielkimi mocarstwami, z tzw. grupą 5+1 (pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ - USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania i Francja oraz Niemcy). Jest weteranem wojny iracko-irańskiej (1980-1988), podczas której stracił część prawej nogi. Ten dyplomata, który rzadko pojawia się publicznie, jest człowiekiem bardzo religijnym. Jest wspierany przez ultrakonserwatystów, którzy są zadowoleni ze stanowczej postawy Dżalilego w negocjacjach z szóstką.
Mohammad Bagher Ghalibaf: 51 lat, uważany za pragmatycznego konserwatystę. Pochodzi z Meszhedu, świętego dla muzułmanów miasta na północnym wschodzie Iranu. Do zdobycia prezydentury może wykorzystać pozytywny bilans ośmiu lat swego urzędowania na stanowisku burmistrza Teheranu, co tłumaczy jego popularność w stolicy. Zyskał miano kompetentnego, charyzmatycznego zarządcy, który może przyciągnąć sporą grupę młodych wyborców. Pełnienie wcześniej przez niego stanowiska szefa policji pozwoliło również poprawić wizerunek i profesjonalizm sił porządkowych. Był także dowódcą Strażników Rewolucji, elitarnych jednostek irańskiego reżimu.
Ali Akbar Welajati: 67 lat; przez 16 lat (1981-1997) był ministrem spraw zagranicznych. Później został doradcą ds. zagranicznych duchowego przywódcy Iranu. Jest postrzegany jako tradycyjny konserwatysta, mający związki zarówno z frakcjami lojalnymi wobec ajatollaha Chameneiego, jak i z obozem byłego prezydenta Alego Akbara Haszemiego Rafsandżaniego, zdyskwalifikowanego przez Radę Strażników Rewolucji z udziału w tegorocznych wyborach prezydenckich. Wraz z byłym przewodniczącym parlamentu Gholamem Alim Hadadem Adelem i merem Teheranu utworzył Sojusz na rzecz Postępu.
Mohsen Rezai: 58 lat; były dowódca Strażników Rewolucji. Był już kandydatem w wyborach prezydenckich w 2005 i 2009 r., podczas których otrzymał zaledwie ok. 1,7 proc. głosów. Jest przewodniczącym Rady Rozsądku, organu odpowiedzialnego za rozstrzyganie ewentualnych sporów politycznych i doradzającego Chameneiowi. Ma doktorat z ekonomii, był jednak wielokrotnie krytykowany za złe zarządzanie gospodarką za czasów ustępującego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. Ten ostatni, choć nie ma jeszcze 60 lat i nie myśli o politycznej emeryturze, nie może ubiegać się o trzecią kadencję. Zabrania mu tego konstytucja, a poza tym jego rządów nie chcą już duchowni odgrywający w Iranie decydującą rolę.
UMIARKOWANI:
Hasan Rowhani: 65 lat. Ten duchowny o umiarkowanych poglądach był blisko związany z b. prezydentem Rafsandżanim. Znany jest przede wszystkim jako szef delegacji na negocjacje nuklearne z wielkimi mocarstwami za rządów prezydenta-reformatora Mohammada Chatamiego do 2005 r. W 2003 r. podczas negocjacji z ministrami spraw zagranicznych Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec Rowhani zgodził się na zawieszenie wzbogacania uranu (trwało ono w latach 2003-2005) oraz przyjęcie protokołu dodatkowego do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT), pozwalającego na niezapowiadane inspekcje instalacji nuklearnych. Uważany za centrystę Rowhani zasygnalizował, że zmniejszy napięcie, które powstało między Iranem a Zachodem w związku z irańskim programem atomowym.
Mohammed Gharazi: 72 lata; były minister ds. ropy oraz telekomunikacji. Jego kandydatura jest niespodzianką, zwłaszcza że sam mówił, iż "nie ma ani pieniędzy, ani rzecznika, ani struktury na przeprowadzenie kampanii wyborczej".
Autor: mtom/k / Źródło: PAP