Po poniesieniu druzgocącej klęski wyborczej rządzący Wenezuelą od 16 lat socjaliści z bólem oddają władzę. Przy pomocy wybiegu starają się zapełnić wiernymi sobie ludźmi Sąd Najwyższy, odpowiednik polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Na dodatek utworzyli coś w rodzaju alternatywnego parlamentu, choć ma on głównie znaczenie symboliczne.
Socjaliści dominowali na wenezuelskiej scenie politycznej od 1999 roku, kiedy ich charyzmatyczny przywódca Hugo Chavez wygrał wybory prezydenckie. Opozycja zdołała odnieść zwycięstwo dopiero teraz, ponad dwa lata po jego śmierci. Umożliwił to kryzys ekonomiczny i nieporównywalnie mniej sprawny następca Chaveza, Nicolas Maduro.
Zajęcie najważniejszego sądu
Opozycja zdobyła w niedawnym głosowaniu 2/3 miejsc w parlamencie, wobec czego socjaliści obawiają się, że większość ich reform oraz programów zostanie odwołana. Jednym ze sposobów zapobieżenia temu są manipulacje przy składzie Sądu Najwyższego, wenezuelskiego odpowiednika polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który też jest ostateczną instancją w osądzaniu postanowień parlamentu. Socjaliści zapowiedzieli, że do końca kadencji (piątego stycznia) obsadzą wszystkie wakaty na stanowisku sędziów. Jest ich obecnie 18 w 32-osobowym składzie Sądu Najwyższego. To efekt tego, że dogodnym zbiegiem okoliczności w październiku 12 sędziów złożyło dymisje. Opozycja twierdzi, że zrobili to z lojalności do socjalistów, aby umożliwić im zapewnienie sobie stabilnej większości w Sądzie Najwyższym. Kadencje sędziów trwają 12 lat. Jeśli socjaliści uzupełnią teraz skład Sądu Najwyższego, w czym praktycznie nikt nie może im przeszkodzić, to przez najbliższe 12 lat będą w stanie blokować poczynania nowych władz.
Socjaliści się nie poddają
Niezależnie od zamieszania przy Sądzie Najwyższym, socjaliści postanowili też w inny sposób osłabić wymiar swojej wyborczej klęski. Rząd prezydenta Maduro (Wenezuela ma prezydencki system polityczny) ogłosił powstanie Narodowego Parlamentu Komun, który będzie nadzorował działanie wielkiej sieci komun ludowych utworzonych za rządów Chaveza. Służą one jako system wspierania biednych Wenezuelczyków i były filarem popularności socjalistów. Alternatywny parlament nie będzie miał żadnych formalnych uprawnień do tworzenia prawa i jest traktowany raczej jako symboliczny wyraz tego, że obecnie rządzący mają problem z pogodzeniem się z porażką wyborczą. Nowe ciało będzie obradować w tym samym budynku co "normalny" parlament, czyli Zgromadzenie Narodowe. - Najważniejszą władzą jest władza komun. Nie ma czystszej formy organizacyjnej - stwierdził prezydent. Maduro zapowiedział też, że nie podpisze sztandarowego projektu ustawy opozycji, czyli amnestii dla jej aktywistów skazanych na kary wieloletniego więzienia za protesty i opór podczas wyborów prezydenckich w 2013 roku. Co więcej, ustępujące Zgromadzenie Narodowe mianowało na ważne stanowisko sędzię Susanę Barreiros, która wysłała do więzienia na 14 lat byłego lidera opozycji Leopoldo Lopeza.
Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters, Human Rights Watch