Media na Węgrzech. Kontrola państwa i "podwójna gra" Viktora Orbana

Źródło:
TVN24 BiS

Wybory na Węgrzech za kilka dni. Jednym z kluczowych elementów kampanii premiera Viktora Orbana są media. - 90 procent mediów albo należy do oligarchów związanych z rządem albo jest w pełni kontrolowane przez rząd. Pod względem zasięgu opozycja może dotrzeć tylko do 10 procent Węgrów - stwierdził Mihály Hardy, szef redakcji informacyjnej Klubradia. W związku z tym większość wyborców nie dowie się o ataku rosyjskich hakerów na sieć Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Materiał Jakuba Loski z TVN24 BiS.

Direkt36 to grupa węgierskich dziennikarzy tropiąca nadużycia państwa i promująca niezależne media. Portal grupy ujawnił, że węgierska dyplomacja od co najmniej 10 lat była otwartą księgą dla Moskwy. Budapeszt miał ukrywać, że rosyjscy hakerzy uzyskali pełny dostęp do sieci Ministerstwa Spraw Zagranicznych Węgier, a więc pośrednio również do tajemnic ich sojuszników.

- Moje źródła twierdzą, że system został całkowicie zdekonspirowany. Autorzy ataków potencjalnie mogli mieć dostęp do wszystkich kont e-mail w ministerstwie, a nawet zaszyfrowanych tajnych dokumentów Unii Europejskiej i NATO - powiedział Szabolcs Panyi, dziennikarz śledczy z Direkt36.

Kontrola władzy nad węgierskimi mediami

Takie informacje na kilka dni przed wyborami mogłyby wpłynąć na wynik głosowania, ale nie na Węgrzech, gdzie większość wyborców nie dowie się o tej aferze bądź dowie się o niej już po wyborach. - 90 procent mediów albo należy do oligarchów związanych z rządem albo jest w pełni kontrolowane przez rząd. Pod względem zasięgu opozycja może dotrzeć tylko do 10 procent Węgrów - stwierdził Mihály Hardy, szef redakcji informacyjnej radia Klubradio.

Czytaj też: "Viktator" - historia węgierskiego premiera

Taka nierównowaga w dostępie do opinii publicznej sprawia, że od lat wyborów na Węgrzech nie można nazwać w pełni wolnymi i równymi. - Nazwałbym je zmanipulowanymi i częściowo oszukanymi wyborami - powiedział Bálint Magyar, autor książki "Węgry. Anatomia państwa mafijnego". - Oszustwa wyborczego można dokonać nie tylko w dniu wyborów. Przykład - dostęp do mediów. Liderzy opozycji mieli w mediach publicznych tylko pięć minut przez ostatnie cztery lata - dodał.

Od 2010 roku premier Viktor Orban zaczął tworzyć machinę medialną uniemożliwiającą wszelką krytykę i rozliczanie jego rządów. Zaczęło się od mediów publicznych, potem przyszła kolej na media prywatne. - Zaczęli używać państwowych pieniędzy na reklamę, by nagradzać przyjazne media i karać media krytyczne. Potem zaczęli przejmować media prywatne na poziomie krajowym i lokalnym. To było kluczowe. Bez tak wielkiej kontroli nad mediami Orban nie miałby tak wielkiej siły politycznej - mówi Marius Dragomir z Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Budapeszcie.

"Podwójna gra" w kwestii agresji Rosji

- Wojna to problem, którego Orban nie przewidział. Miał gotową narrację na wybory, a wojna to utrudniła. Dlatego teraz prowadzi dziwaczną grę, podwójną grę. Z jednej strony mówi "nie" wojnie, bo wielu wyborcom wojna się nie podoba i on nie może ich stracić, z drugiej strony ludzie widzieli przez lata Orbana bardzo blisko Putina i zaczęli wierzyć w Rosję, więc Orban nie może stracić również tych wyborców. Dlatego nakazał mediom państwowym prowadzenie prorosyjskiej kampanii - dodał Dragomir.

"Po co Orbanowi Putin?". Podcast Macieja Tomaszewskiego

W pierwszych kilkunastu dniach rosyjskiej agresji na Ukrainę narracja węgierskich mediów publicznych niewiele różniła się od kremlowskich przekazów dnia. - W publicznej telewizji nazywano wojnę operacją specjalną militarną zamiast agresją albo mówili, że Ukraińcy są sami sobie winni, bo źle traktowali mniejszości narodowe - relacjonował Hardy.

Do części zwolenników Orbana taka narracja przemawia. - Wierzę, że Orban wypracuje odpowiednie, neutralne podejście - stwierdziła Erzsebet Lakator, jedna ze zwolenniczek Orabana. - Nie możemy sobie pozwolić na złe relacje z Putinem - dodała.

- To Rosja zaatakowała Ukrainę, ale została, mówiąc delikatnie, sprowokowana. Sytuacja sprawiła, że Rosja musiała zrobić jakiś ruch - powiedziała inna zwolenniczka Orbana, Erzsebet Montvai.

W ramach przedwyborczej gry szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto oskarża Ukrainę o to, że wspólnie z węgierską opozycją próbują wpłynąć na wynik wyborów.

Oglądaj telewizję na żywo w TVN24 GO

Autorka/Autor:Jakub Loska

Źródło: TVN24 BiS