Największa partia opozycyjna na Węgrzech Jobbik uznała w poniedziałek za bezprawną decyzję Państwowej Izby Kontroli (ASZ) nakazującą jej zapłacenie w ciągu 15 dni 332 milionów forintów (ponad milion euro), które według Izby partia uzyskała jako nielegalne wsparcie. - Praktycznie likwiduje to Jobbik pod względem materialnym - oświadczył wiceprzewodniczący partii Janos Volner,
- W dniu dzisiejszym ostatecznie okazało się, że (premier) Viktor Orban chce zlikwidować jedyną siłę zdolną do zmiany rządu: Jobbik - oświadczył na konferencji prasowej w Budapeszcie wiceszef partii Janos Volner, określając decyzję ASZ jako "całkowicie bezprawną".
Nielegalne wsparcie finansowe
ASZ oznajmiła na początku grudnia, że Jobbik w pierwszej połowie 2017 roku przyjął nielegalne wsparcie wysokości 332 milionów forintów.
Według Izby partia niezgodnie z prawem zapłaciła dużo niższe od rynkowych ceny za antyrządową kampanię plakatową.
Izba powiadomiła w poniedziałek w komunikacie, że Jobbik nie przedstawił wiarygodnych zaświadczeń ani innych dokumentów, które dowodziłyby niesłuszności zarzutu ASZ.
W związku z tym skierowano do szefa partii Gabora Vony wezwanie do wpłacenia tej sumy do budżetu centralnego w ciągu 15 dni. Rzecznik ASZ Balint Horvath oznajmił, że dotacja państwowa dla Jobbiku na działalność partyjną, wynosząca 476 milionów forintów (1,5 miliona euro), także powinna zostać obniżona o 332 miliony forintów.
Bez pieniędzy, bez kampanii
Volner oświadczył, że jego partia nie ma środków na zapłacenie sumy wskazanej przez ASZ.
- W związku z decyzją ASZ Jobbik praktycznie nie ma pieniędzy na kampanię wyborczą (przed wiosennymi wyborami parlamentarnymi - red.), gdyż decyzja ta praktycznie likwiduje Jobbik pod względem materialnym - powiedział.
Zarzucił też Izbie, że nawet nie podjęła próby wyjaśnienia za pomocą argumentów prawnych, dlaczego stwierdziła, że jej zdaniem doszło do nielegalnego wsparcia. Wyraził przy tym przekonanie, że Orban wykorzystuje ASZ zgodnie z własnym interesem.
Zapowiedział również, że Jobbik "ze wzmożoną siłą" odnowi rozpoczętą na początku grudnia zbiórkę pieniędzy na pokrycie żądanej sumy, aby móc wystartować w wyborach. Dodał, że do tej pory zgromadzono około 50 milionów forintów (162 tysiące euro).
"Wy pracujecie, oni kradną"
W pierwszej połowie 2017 roku Jobbik przeprowadził kampanię plakatową z hasłem "Wy pracujecie, oni kradną", w której partia zarzucała korupcję premierowi i kilku jego współpracownikom.
Jobbik umieszczał plakaty na billboardach biznesmena Lajosa Simicski, który był przez wiele lat blisko związany z Fideszem, ale trzy lata temu jego stosunki z premierem gwałtownie się pogorszyły.
Z sondaży wynika, że rządząca na Węgrzech koalicja konserwatywnego Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) zdobyłaby obecnie w wyborach większość 2/3 głosów w parlamencie. Według przeprowadzonych w listopadzie i grudniu sondaży czterech ośrodków poparcie dla koalicji rządzącej wyniosło od 48 (Nezoepont) do 60 procent (Median).
Wszystkie sondaże wykazały nadal niskie poparcie dla opozycji. Najsilniejsza po koalicji rządzącej partia Jobbik, która od kilku lat próbuje poszerzyć swoją bazę wyborczą poprzez zmianę retoryki ze skrajnie prawicowej na centrową, może obecnie liczyć na poparcie najwyżej 15-18 procent respondentów.
Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) i lewicowa Koalicja Demokratyczna (DK) mogą razem liczyć na 17-22 procent głosów. Realne szanse na wejście do parlamentu ma także partia Polityka Może Być Inna. Poparcie dla niej wynosi 5-8 procent.
Autor: momo//kg / Źródło: PAP