Podczas pierwszego od 20 lat kongresu rządzący Autonomią Palestyńską Fatah będzie musiał zdecydować, jak zawalczyć o poparcie Palestyńczyków wobec rosnącej popularności konkurencyjnego Hamasu. Jedno jest pewne - punkt o zbrojnej walce z Izraelem ze statutu partii nie zniknie.
Ostatni kongres Fatahu odbył się w 1989 r. w Tunisie, gdy partia Jasera Arafata była jeszcze międzynarodowym pariasem nieuznawanym za partnera w rozmowach o przyszłości Palestyny.
Od tamtego czasu członkowie partii nie spotykali się by decydować o jej losach. Wszystko bowiem - i partia i Palestyna - były w rękach Arafata, który nie chciał ryzykować sprzeciwu podczas partyjnych kongresów.
Kongresu nie przeprowadzono też po śmierci Arafata w 2004 r., ani nawet po druzgocącej klęsce Fatahu z konkurencyjnym radykalnym Hamasem w 2006 r.
Kongres dawno niezwoływany
Teraz jednak, wobec słabnącej popularności ugrupowania powszechnie oskarżanego o korupcję, jej szef, a zarazem prezydent Autonomii Mahmud Abbas zdecydował się na zwołanie kongresu.
Ma on podjąć decyzje, które nie tylko polepszą wizerunek partii na tle konkurencji, ale przybliżą powstanie w pełni niepodległej Palestyny. Na kongresie Abbasowi najprawdopodobniej uda się przeforsować akceptację planu współistnienia dwóch państw - Izraela i Palestyny.
Projekt nowego programu Fatahu, nad którym debatować będą delegaci, dopuszcza też nowe formy oporu, jak obywatelskie nieposłuszeństwo wobec rozbudowy żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu i muru wdzierającego się w palestyńskie terytorium.
Mamy prawo do walki
Co ważne, w programie pozostanie też "walka zbrojna". W myśl projektu zostaje ona opcją do wykorzystania w przypadku, gdy negocjacje z Izraelem zawiodą. Program ma też zawierać możliwość jednostronnej deklaracji niepodległości Palestyny.
- Mamy prawo uprawiać wszelkie formy narodowej walki - powiedział agencji Reutera jeden z liderów partii Azzam al-Ahmad Ahmad, dodając, że Palestyńczycy "mają prawo użyć wszelkich środków w walce, która zakończy okupację i powoła państwo".
Statutu nie zmienią
Pewne jest, że ok. 2 tys. delegatów nie zmieni statutu partii, a szczególnie punktu mówiącego o zbrojnej walce z Izraelem. W pochodzącym z 1965 r. punkcie mowa jest o walce "aż do wytępienia syjonistów i wyzwolenia Palestyny".
Nabil Shaath, długoletni polityk Fatahu, powiedział agencji Reutera, że statut "nie może być zmieniony". Ahmad dodaje, że "nie będzie nawet przedmiotem dyskusji".
Źródło: Reuters