Cztery osoby zginęły, a 17 zostało rannych po tym jak policja otworzyła ogień do tłumu demonstrantów, którzy obrzucili kamieniami i ładunkami zapalającymi posterunek policji w El Kef na północy Tunezji - poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Około 100 osób protestowało w El Kef żądając odwołania szefa policji. Demonstranci zarzucają mu przekraczanie uprawnień. Do aktów przemocy miało dojść po tym jak szef policji uderzył jedną z protestujących kobiet. Ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że funkcjonariusz ten został aresztowany.
Miało być spokojniej
W piątek członek nowego tunezyjskiego rządu zapowiedział, że w nadchodzącym tygodniu w Tunezji zostanie zniesiony stan wyjątkowy. Przestanie obowiązywać także godzina policyjna i zakaz zgromadzeń publicznych. Wszystkie te obostrzenia wprowadził obalony w styczniu prezydent Ben Ali zaledwie kilka godzin przed ucieczką z kraju.
Normalizacja sytuacji w Tunezji
Od momentu obalenia dyktatora i utworzenia nowego rządu władze stopniowo ograniczały godzinę policyjną wraz z wygasaniem protestów ulicznych. - Chcieliśmy to robić krok po kroku - zapewniał minister turystyki Ahmed Abderrauf Unais.
Wraz z rezygnacją z nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa władze zajmują się ofiarami styczniowych zamieszek. W czwartek wieczorem w oficjalnym komunikacie rząd tymczasowy poinformował o decyzji wypłaty odszkodowań rodzinom dotkniętym przemocą podczas represji wobec protestujących.
Podczas tunezyjskiej rewolty według ONZ zginęło co najmniej 219 osób, a 510 zostało rannych.
Źródło: reuters, pap