Szesnastu islamskich rebeliantów zginęło w niedzielę od amerykańskich bomb w afgańskiej prowincji Paktika na wschodzie kraju. Dzisiaj w stolicy południowej prowincji Helmand zamachowiec-samobójca próbował zaatakować wojskowy konwój, ale jego ładunek eksplodował w pobliżu grupy dzieci - raniąc trójkę z nich.
Zabici w niedzielnym nalocie należeli do oddziałów Uzbeka Tahira Juldasza, za którego schwytanie Amerykanie wyznaczyli 200 tys. dolarów nagrody. Pod koniec września dowództwo sił USA w Afganistanie opublikowało listę dwunastu najbardziej poszukiwanych tu rebeliantów - Tahir Juldasz znalazł się w pierwszej piątce.
Uzbek uważany jest za przywódcę Islamskiego Ruchu Uzbekistanu (8 proc. mieszkańców Afganistanu to Uzbecy), a zarazem jednego z operacyjnych dowódców Al-Kaidy Osamy bin Ladena.
Islamski Ruch Uzbekistanu powstał w latach 90. XX wieku, a jego celem było utworzenie w Uzbekistanie państwa wyznaniowego. Później organizacja rozszerzyła swoją działalność na całą Azję Centralną, dążąc do utworzenia ponadnarodowego muzułmańskiego kalifatu. IRU stoi za kilkoma próbami zamachu na prezydenta Uzbekistanu Islama Karimowa, a także za dwoma tzw. kryzysami fergańskimi - w 1999 r. i 2000 r. bojówki IRU wdarły się do podzielonej między Uzbekistan, Kirgistan i Tadżykistan Doliny Fergańskiej i przez kilka tygodni toczyły zacięte walki z wojskami rządowymi.
IRU to jednak również łatwy cel oskarżeń dla autorytarnych reżimów Azji Centralnej. W każdym przypadku niepokojów społecznych w Uzbekistanie czy Kazachstanie pierwszym podejrzanym są islamscy fundamentaliści. Sztandarowym przykładem takich insynuacji była masakra w uzbeckim Anidżanie w 2005 r. W antyrządowych protestach zginęło wtedy co najmniej 200 osób, a rząd oskarżył wtedy manifestantów o działanie na zlecenie muzułmańskich radykałów.
Islamski Ruch Uzbekistanu wpisany jest na listę organizacji terrorystycznych Departamentu Stanu USA.
Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl