Po raz pierwszy od rozpoczęcia kryzysu budżetowego Barack Obama spotkał się bezpośrednio z przedstawicielami Partii Republikańskiej. Dyskutowano między innymi to, jak uniknąć bankructwa USA. Według słów republikanów, rozmowy w Białym Domu były "użyteczne" i będą kontynuowane. Przełomu jednak nadal nie ma.
- Będziemy rozmawiać jeszcze dziś wieczorem. Prezydent powiedział, że skonsultuje się ze swoją administracją i mam nadzieję, że jeszcze dokonamy postępu - powiedział lider większości republikańskiej w Izbie Reprezentantów Eric Cantor po trwających około godzinę rozmowach.
Pierwsze próby
Były to pierwsze bezpośrednie negocjacje posłów opozycji z głową państwa od rozpoczęcia 1 października częściowego paraliżu prac rządu z powodu nieprzyjęcia przez Kongres ustawy budżetowej. Obama zaprosił wszystkich 232 republikanów kontrolujących Izbę, ale jej przewodniczący John Boehner wybrał grupę tylko 20 kongresmenów.
Przedmiotem rozmów był nie tylko paraliż budżetowy, ale też nieuchronnie zbliżające się osiągnięcie obecnego pułapu zadłużenia USA. Ma to nastąpić 17 października. Do tego czasu Kongres musi pozwolić rządowi na dalsze zaciąganie pożyczek, aby uniknąć niewypłacalności i bankructwa kraju. Republikanie zapowiedzieli, że przedstawią Obamie pomysł tymczasowego rozwiązania polegający na podniesieniu limitu zadłużenia kraju na sześć tygodni - do 22 listopada.
Boehner mówił przed spotkaniem w Białym Domu, że warunkiem przyjęcia takiego rozwiązania będzie to, że prezydent zgodzi się na negocjacje ws. zakończenia częściowego paraliżu rządu oraz warunków długoterminowego podniesienia limitu zadłużenia.
Ostrożna administracja
Obama jak dotychczas deklarował gotowość do negocjacji w sprawie długoterminowej polityki fiskalnej USA, ale dopiero wtedy, kiedy Republikanie zakończą "szantaż" w sprawie reformy systemu opieki zdrowia (tzw. Obamacare) i zgodzą się na przywrócenie finansowania rządu i podniesienie limitu długu.
Obama nie wypowiadał się dla dziennikarzy po rozmowach z republikanami. Lider większości Demokratycznej w Senacie Harry Reid zastrzegał wcześniej tego dnia, że nie zgodzi się na negocjacje z republikanami ws. limitu długu bez wcześniejszej decyzji o zakończeniu blokady prac rządu, a więc przyjęcia nowej ustawy budżetowej.
Republikanie słabną?
Jak oceniają komentatorzy, coraz więcej republikanów przyznaje, że ich dotychczasowa strategia polegająca na uzależnieniu przyjęcia nowej ustawy budżetowej od ustępstw Obamy i kontrolujących Senat Demokratów w sprawie Obamacare poniosła porażkę, a partia nie przygotowała planu B.
Tymczasem coraz więcej grup społecznych i przedstawicieli biznesu apeluje do republikanów, by zakończyć uciążliwy dla nich paraliż prac rządu. Nieporównywalnie gorsze, zdaniem większości ekonomistów, konsekwencje grożą w przypadku ogłoszenia niewypłacalności USA.
- Żaden Kongres w ciągu 224 lat istnienia nie pozwolił naszemu krajowi na niewypłacalność i mam szczerą nadzieję, że ten Kongres nie będzie tym pierwszym - powiedział minister finansów Jack Lew w czwartek w senackiej komisji ds. finansów.
Autor: mk//gak / Źródło: PAP, tvn24.pl