Trzystu zupełnie nieświadomych pasażerów w przestworzach, a za sterami śpiący piloci. Na Wyspach Brytyjskich niedowierzanie miesza się z przerażeniem i mimo wszystko uśmiechem - pewnie dlatego, że wszystko skończyło się dobrze. Dwóch pilotów airbusa przyznało się, że przysnęli w czasie lotu, a maszyną sterował autopilot.
Nie wiadomo skąd lecieli, dokąd i jakimi liniami. Wiadomo, tylko że lecieli Airbusem A-330, pokład był pełny i że obaj piloci jednocześnie zasnęli za sterami.
Powodów pewnie nigdy nie poznamy, ale w czasach kryzysu i walki o klienta, piloci często pracują ponad miarę.
- Przemęczenie pilotów jest coraz większym problemem na całym świecie. Piloci jednak rzadko to zgłaszają, ze strachu i z przekonania, że to nic nie da - komentuje "Anioł znad rzeki Hudson", czyli słynny już Chesley Sullenberger. On nie zasnął - brawurowym manewrem posadził mszynę US Airways wśród wieżowców Nowego Jorku.
Budzi się i...
Teoretycznie takich sytuacji w ogóle nie powinno być, bo czas pracy pilotów jest bardzo precyzyjnie regulowany przez przepisy. - Powiedziałbym, że one nie do końca idą w stronę pilotów - piloci już w składzie trzyosobowym mogą pracować 16 godzin, a w składzie czteroosobowym mogą pracować 18 godzin - mówi pilot LOT-u, kapitan Jerzy Makula.
W Wielkiej Brytanii ponad połowa pilotów przyznała, że zdarzyło im się zasnąć za sterami. Co trzeci zaś przyznał, że zdarzyło mu się obudzić i zobaczyć, że kolega też śpi.
Autor: kcz/jk / Źródło: tvn24