Biały Dom zabrał głos w sprawie krążących po sieci nagrań, mających podać w wątpliwość rzeczywisty stan zdrowia Joe Bidena. Pokazują one między innymi, jak prezydent USA rzekomo "zastyga" podczas publicznych wydarzeń. Rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre wskazała, że za nagraniami stoją "zdesperowani" republikanie i są one "zmanipulowane".
W poniedziałek podczas briefingu dla dziennikarzy rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre została zapytana o sytuację, do której doszło w sobotni wieczór podczas imprezy towarzyszącej zbieraniu funduszy na kampanię prezydencką Joe Bidena. Oprócz prezydenta USA uczestniczył w niej także Barack Obama oraz znani amerykańscy celebryci, m.in. George Clooney, Barbra Streisand, Julia Roberts i Jimmy Kimmel.
Internet obiegło nagranie, rozpowszechniane głównie przez konserwatywne portale, na którym widać, jak Biden i Obama pozdrawiają ze sceny tłum gości, a po chwili Obama chwyta za ramię prezydenta Bidena i obaj schodzą ze sceny. Krytycy prezydenta twierdzą, że wyglądał na zdezorientowanego i potrzebował pomocy od byłej głowy państwa. "New York Post" ocenił, że wydawało się, że Biden "zastygł", przez co "musiał zostać odprowadzony" przez Obamę. Nagranie szybko zostało wykorzystane przez przeciwników Bidena jako kolejny dowód na jego rzekomy zły stan zdrowia spowodowany zaawansowanym wiekiem.
ZOBACZ TEŻ: Data i reguły pierwszego starcia Biden-Trump
Biały Dom: za nagraniami stoją zdesperowani republikanie
Wiele osób zwróciło jednak uwagę na to, że powyższa sytuacja jest wycinkiem rzeczywistości, a Biden przez dłuższy czas uśmiechał się do zgromadzonego tłumu, bijącego brawo. - To mówi wszystko, co musimy wiedzieć na temat tego, jak zdesperowani są republikanie - oceniła rzeczniczka Białego Domu. Według niej zamiast merytorycznie oceniać prezydenturę Bidena, rozpowszechniają oni fałszywe, "zmanipulowane nagrania, które są robione w złej wierze".
Podkreśliła, że Obama i Biden "są przyjaciółmi, są dla siebie jak rodzina i właśnie to widzieliście". Stwierdzenie, jakoby Biden "zastygł" i wymagał pomocy, doradca Obamy Eric Schultz zdementował w mediach społecznościowych krótko słowami: "to się nie wydarzyło".
Kolejne takie nagranie z Bidenem
Karine Jean-Pierre podczas briefingu skrytykowała też inne z nagrań krążących po sieci, wykonane w czwartek podczas wizyty Bidena we Włoszech na szczycie G7. "NY Post" napisał wtedy, że Biden "zaczął się oddalać podczas pokazu skoków spadochronowych", a inni przywódcy grupy "musieli go z powrotem przyciągnąć".
Cytowany przez BBC premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak, który był na miejscu, podkreślił, że Biden był po prostu "bardzo uprzejmy i poszedł do pozostałych skoczków, by porozmawiać z każdym z osobna", a potem premier Giorgia Meloni powiedziała mu, że wszyscy ustawią się w kolejce do uścisku dłoni.
Rozpowszechniane w internecie nagranie jest przycięte tak, że znajdujących się w tyle skoczków, do których prezydent USA się odwrócił, nie widać. "Wykorzystali sztucznie wąski kadr, by ukryć przed widzami, że (prezydent - red.) właśnie obserwował pokaz skoków spadochronowych. Gratuluje jednemu ze skoczków i pokazuje kciuki w górę" - napisał w mediach społecznościowych Andrew Bates, zastępca rzecznika Białego Domu. Opublikowane przez "NY Post" nagranie serwis X opatrzył zaś informacją wskazującą, że "nagranie zostało przycięte".
Źródło: BBC, CNN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/PA